RP6
Dodany: Komentarzy: 0

Mateusz Łysik: Z biegiem czasu docenia się bardziej to, czego dokonaliśmy

Jego lewa noga sieje postrach wśród bramkarzy przeciwnych drużyn. Pierwszy w historii golkiper, który zdobył tytuł Najlepszego Zawodnika podczas turniejów eliminacyjnych do Mistrzostw Polski. „Jedynka” reprezentacji dowodzonej przez Klaudiusza Hirscha, a zarazem bardzo pokorna osoba. Zapraszamy na wywiad z Mateuszem Łysikiem, dla którego była to debiutancka rozmowa dla serwisu playarena.pl!

Mateusz, Mistrzostwa Świata na Krecie to był Twój drugi turniej w Reprezentacji Polski. Drugi raz okraszony srebrnym medalem. Sukces czy niedosyt?

Jest to najczęściej nam zadawane pytanie po mundialu i zdecydowanie odpowiem, że niedosyt. Natomiast z biegiem czasu docenia się coraz bardziej to, czego dokonaliśmy jako Reprezentacja Polski, ponieważ nikt nie powtórzył jeszcze tego, co osiągnęliśmy na Krecie.

Praktycznie przez wszystkie mecze podczas greckiego mundialu przeszliście jak burza, strzelając każdemu rywalowi co najmniej 2 bramki. Poza jednym... Czego zabrakło w grupowym spotkaniu z reprezentacją Walii? Kubeł zimnej wody?

Wydaje mi się, że zabrakło koncentracji i właśnie zimnej krwi. Oddaliśmy bramkę, na którą tak ciężko pracowaliśmy przez całe spotkanie, ale w perspektywie reszty turnieju zadziałało to na nas w motywujący sposób.

Zewsząd słychać były głosy, że błąd Mateusza Łysika kosztował nas w tym meczu komplet punktów. Z perspektywy bramkarza wiem, że nie jest to łatwy moment, bo możesz wybronić drużynie wiele sytuacji, a wszyscy i tak zapamiętają to jedno niepowodzenie... Jak Ty do tego podszedłeś? Jak zareagowała drużyna?

To nie był jedyny błąd w mojej przygodzie z piłką nożną. Podszedłem do tego na spokojnie, gdyż każdemu zdarzają się błędy, a jak mówi powiedzenie: „nie myli się ten, co nic nie robi”. Dostałem bardzo duże wsparcie od całej drużyny, począwszy od zawodników najstarszych, poprzez młodszych i sztab szkoleniowy z selekcjonerem na czele. Rozmawiali ze mną na ten temat i znaczyło to dla mnie wiele. Odczułem od nich duże zaufanie, natomiast największym i najprzyjemniejszym zaskoczeniem było dla mnie wsparcie naszych kibiców, którzy skandowali moje imię i nazwisko na następnym meczu z Litwa. Bardzo wszystkim dziękuję za słowa otuchy w tej sytuacji. Zdecydowanie mi to bardzo pomogło.

20 października 2019 roku. Finał z Rosją. Ten dzień miał przejść do historii piłki nożnej 6-osobowej w Polsce. Mając w głowie obrazki z Lizbony po meczu z Niemcami i zebrane doświadczenie, nie myśleliście o niczym innym niż zgarnięciu złotych medali. Jakie myśli pojawiły się w głowach po finałowej porażce?

Pierwsze myśli, zaraz po meczu, były smutne i przygnębiające. Drugi raz z rzędu nie udało się zdobyć upragnionego złota, ale im dłużej się o tym myślało, dochodziliśmy do wniosku, że nie zagraliśmy na 100 procent swoich możliwości. Graliśmy z bardzo dobrą drużyną z Rosji i według mnie byli po prostu lepsi w tym meczu. Zasłużyli na złoto.

Za rok mundial prawdopodobnie odbędzie się w Meksyku. Do trzech razy sztuka?

Takie dochodzą nas słuchy. Jeżeli uda się pojechać i oczywiście jeśli dostanę powołanie, to zrobię wszystko, żeby dopełnić to przysłowie. Myślę jednak, że z roku na rok będzie coraz ciężej. Dyscyplina się rozwija w bardzo dobrym kierunku, a poziom drużyn, które uczestniczą w Mistrzostwach Świata również systematycznie się zwiększa.

Jakim selekcjonerem jest Klaudiusz Hirsch?

Trener Klaudiusz Hirsch jest osobą bardzo wymagającą, która potrafi zmotywować swoich zawodników. Przygotowanie pod względem taktycznym oraz wiedza o przeciwniku wchodzi na najwyższy, światowy poziom. To dzięki trenerowi byliśmy świetnie przygotowani pod kątem gry rywali i dzięki temu mogliśmy zneutralizować atuty przeciwników, a najlepszym przykładem jest mecz z Meksykiem. Pomijając aspekty sportowe, selekcjoner jest również niesamowitą osobowością, która potrafi zyskać swoje zaufanie jak i zbudować świetną atmosferę w drużynie.

A jak ocenisz sam zespół? Patrząc na Was z boku, z perspektywy zwykłego kibica, można stwierdzić, że jesteście paczką niesamowicie zgranych i dobrze rozumiejących się osób. Taka piłkarska rodzina, której więzi nie kończą się na samym boisku. Jak wypracowaliście takie relacje, w tak krótkim czasie? Nie spędzacie przecież ze sobą dużo czasu poza jednodniowymi zgrupowaniami. Dopiero turniej mistrzowski to szansa na dłuższe zapoznanie.

Hm… Myślę, że pasujemy do siebie pod względem charakterów i podejścia do pracy, którą wykonujemy. Każdy szanuje robotę kolegów na boisku. Dzięki temu świetnie się rozumiemy i wspieramy wzajemnie, również poza murawą.

To Twój pierwszy oficjalny wywiad dla playarena.pl. Występujesz w rozgrywkach od końcówki sezonu 2017/2018 i można rzec, że wszedłeś w nie „z buta”. Od razu zostałeś wybrany Najlepszym Zawodnikiem (MVP) jednego z turniejów eliminacyjnych w Pruszkowie. Przed Tobą żaden bramkarz nie otrzymał jeszcze tej nagrody, a Ty osiągnąłeś to w swoim pierwszym podejściu. Jak zaczęła się Twoja przygoda w Playarenie?

Tak, w rozgrywkach playarena.pl gram tak naprawdę od niedawna. Zaczęło się to od zaproszenia do Tiki Taki Warszawa przez Michała Knajdrowskiego, który dostrzegł we mnie osobę, która będzie pasowała do drużyny i tak również się stało. Na eliminacjach do Mistrzostw Polski udało mi się dobrze bronić, jak i strzelić kilka bramek, Trener Klaudiusz dostrzegł to i nagrodził mnie nagrodą Najlepszego Zawodnika, a gdy się dowiedziałem, że jestem pierwszym bramkarzem, któremu udało się zdobyć to wyróżnienie, to na moment zdębiałem (śmiech).

Wiele się mówi o Twojej grze nogami, ale nie wszyscy dostrzegają u Ciebie nienaganną technikę czysto bramkarską. Chwyt - klasa sama w sobie. Kiedy i gdzie zaczęła się Twoja przygoda z piłką?

Moja przygoda zaczęła się w wieku 7 lat w drużynie juniorskiej KS Wesoła, a później to już jakoś samo szło. Seniorzy, potem kilka ciekawych zaproszeń na testy do drużyn z wyższej ligi. Byłem bardzo bliski przejścia do pierwszoligowego Dolcanu Zabki , ale jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o… Aktualnie na dużym boisku gram w 4-ligowej Mazovii Mińsk Mazowiecki, w futsalu reprezentuję Legię Warszawa, a w Playarenie w FC Gorlickę Warszawa.

Jeśli miałbyś scharakteryzować siebie trzema cechami - jakie by to były i dlaczego?

Myślę, że 3 najlepsze cechy charakteryzujące mnie to odpowiedzialność, zaangażowanie i ambicja. Jako bramkarz muszę grać odpowiedzialnie, bo mam „w rękach” los swojej drużyny, co przekładam też na życie codzienne. Od wielu lat trenuję piłkę nożną , a od jakiegoś czasu zacząłem grać w futsalu oraz „szóstkach” i patrząc po osiągnięciach było to idealnie posunięcie.

Dużo osób zna Cię tylko z boiska. Czym na co dzień zajmuje się Mateusz Łysik poza „biurem”?

Pracuję na pełnym etacie w Hurtowni Tkanin, a poza tym, jak większość, spędzam czas ze znajomymi oraz zajmuję się psem, którego adoptowałem ze schroniska. Jestem w związku, czuję się szczęśliwy. Natomiast jestem bardzo zapracowany i niestety, ale najbliższe mi osoby najbardziej to odczuwają. Jednak, gdy chce się być najlepszym na świecie, trzeba poświęcać wszystko, aby to osiągnąć.

Twoje największe marzenie? Piłkarsko i prywatnie.

Jednym z moich marzeń jest zdecydowanie zdobycie Mistrzostwo Świata, czyli de facto zostać w czymś najlepszym na świecie. Prywatnie to ciężko powiedzieć, gdyż staram się dążyć do celów, które sobie zakładam, ale takim prawdziwym marzeniem, to założyć w przyszłości rodzinę i przede wszystkim mieć zdrowe dzieci, a reszta to już się sama ułoży.

powrót do listy

Komentarze

Brak komentarzy
Jeżeli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany. Zaloguj
Advertisement