Playarena
Dodany: Komentarzy: 0

Tomasz Zieliński: Jesteśmy prawdziwą drużyną przez duże „D”

Dynamik Herring Toruń kolejny rok z rzędu okazał się bezkonkurencyjny i na krajowym podwórku zgarnął wszystko, co było do zgarnięcia. Porozmawialiśmy z Tomaszem Zielińskim, kapitanem zwycięskiej drużyny, który opowiedział nam o kulisach zdobycia podwójnej korony oraz jaki jest przepis na sukces według torunian.

Na wstępie chciałem pogratulować zdobycia dubletu. Drugi rok z rzędu okazujecie się najlepszą drużyną w Polsce i zgarniacie pełną pulę. Nie ma na Was mocnych. Chapeau bas!

Dziękuję bardzo! Było ciężko, ale kolejny raz z chłopakami daliśmy radę.

Ostatnio popularne jest stwierdzenie, że „Piłka nożna to dyscyplina sportu, w której biega 12 zawodników… a i tak wygrywa Dynamik!”. Nietrudno się z tym nie zgodzić, tym bardziej po tym co zobaczyliśmy w tym roku. Jak Wy to robicie?!

Powtarzałem to już kilka razy. Nasza siła to przede wszystkim świetna atmosfera. Jesteśmy prawdziwą drużyną przez duże „D”. Każdy wie co ma robić i podejmujemy decyzje zgodnie z tym, co w danej chwili będzie dla nas najlepsze. Najlepiej o tym świadczy finał Pucharu Polski i puszczenie do boju w decydującej fazie debiutanta Macieja Jankowskiego.

Po minionej kampanii znów macie dwa trofea na koncie. Mało brakowało, a nie mielibyście żadnego. Najpierw na Fortuna Pucharze Polski Playarena byliście o włos od odpadnięcia w ćwierćfinałowym starciu z Pokerem Team Lublin (przyp. red. 3:2), a tydzień później podczas eliminacji do Mistrzostw Polski za burtę prawie Was wyrzucił Octagon Ogrodex Ostrów Wielkopolski (przyp.red. 3:2 po dogrywce Playarena Turbo).

Jesteśmy znaną ekipą w Polsce i drużyny już doskonale znają nasze mocne strony. Co roku każdy chce wyeliminować obecnego mistrza i na taki mecz motywuje się podwójnie. Poza tym dwa zespoły, które wymieniłeś to bardzo mocne drużyny. Mecz z Pokerem sami sobie zawaliliśmy. Wiedzieliśmy dokładnie jakie są atuty naszego rywala, a i tak daliśmy im szansę do wykorzystania swoich najmocniejszych broni. Na całe szczęście odrobiliśmy straty z nawiązką i przeszliśmy dalej. Co do drużyny z Ostrowa, to oni już nas zaskoczyli. Bardzo fajna ekipa. Solidna w defensywie i posiadająca dobrego pivota, który narobił nam na początku dużo problemów. To był zdecydowanie najcięższy mecz w tym sezonie jaki zagraliśmy. Turbodogrywka okazała się dla nas szczęśliwa i mogliśmy rezerwować termin na finały. Mimo problemów potrafimy przechylać szalę zwycięstwa na naszą korzyść i to bardzo cieszy.

Mistrzostw Polski w Chorzowie również nie zaczęliście najlepiej. Pierwszy mecz z Sucharkami Białystok, porażka 0:1 i marginesu błędu już nie ma. Później jeszcze emocje związane z wyliczeniami w „małej tabeli”, gdzie trzy drużyny w grupie miały po 6 punktów. Był stres, że możecie pożegnać się zawodami zanim zabawa zacznie się na dobre?

Stresu raczej nie było. Nie zagraliśmy słabego spotkania, tylko tak naprawdę zabrakło trochę szczęścia pod bramka rywali, jak i przy feralnym golu na 0:1. Wiedzieliśmy, że już marginesu błędu nie było. Przeanalizowaliśmy na spokojnie naszą grę i ustaliliśmy co zmieniamy w kolejnych spotkaniach. Na szczęście wszystko mieliśmy w naszych nogach i nie musieliśmy na nikogo liczyć, żeby wyjść z grupy. Dwa kolejne spotkania wygraliśmy i z drugiego miejsca awansowaliśmy do ćwierćfinału.

W ćwierćfinale bez problemów wykonaliście swoje zadanie. Wygraliście ze Składem Węgla i Papy Łódź, jednak, aby ponownie znaleźć się w finale musieliście pokonać „czarnego konia” chorzowskich zmagań, czyli MG Wiśniówkę Jastrzębie-Zdrój. Prowadzicie 3:1, rywale wyrównują stan rywalizacji na 3:3, aż przychodzi 20. minuta meczu, rzut rożny i… strzelasz bramkę na wagę finału! Co wtedy czułeś?

Jeśli mam być szczery, to mecz z Łodzią był najcięższym spotkaniem w całym turnieju. Mocna i doświadczona ekipa z reprezentantami Polski w składzie do przerwy prowadzi z nami 1:0. Po stracie bramki to my przejęliśmy inicjatywę, ale Łodzianie mądrze się bronili. Musieliśmy dać z siebie 110%, żeby w 10 minut najpierw doprowadzić do remisu, a później wygrać to spotkanie. Co do meczu z Wiśniówką, chyba szybko strzelone bramki trochę nas uśpiły. Rywal grał prostą, lecz konsekwentną piłkę, która przynosiła efekty. Po bramce na 4:3 czułem wielką radość, że udało nam się wyprowadzić ostateczny cios w końcówce spotkania! Trudy turnieju dawały się we znaki, a jak wiemy Turbodogrywka potrafi być morderczo wyczerpująca.

Mecz o tytuł Mistrza Polski to starcie dwóch drużyn, które miały już zapewnioną przepustkę na udział w Lidze Mistrzów. Potrafiliście się jeszcze zmotywować na to spotkanie? Czy po tych osiągnięciach, które macie już na swoim koncie, jesteście w stanie wykrzesać z siebie jeszcze więcej energii, aby ponownie triumfować?

Przed finałem zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że jesteśmy blisko zrobienia czegoś wielkiego. Od obrony podwójnej korony dzieliło nas 20 minut. Tutaj już nie było kalkulacji. Każdy dał z siebie tyle ile jeszcze mógł i to pozwoliło nam kolejny raz wygrać finał. Czy jesteśmy w stanie dalej wszystko wygrywać? Tego nie wiem. Boisko zweryfikuje.

Trudniej było wygrać Puchar Polski czy zdobyć Mistrzostwo Polski?

Myślę, że zdobycie Mistrzostwa Polski jest trudniejsze. Grasz dwa turnieje, a nie jeden jak to jest w przypadku Pucharu Polski. W niektórych miastach w Polsce jest po kilka drużyn, które mogą się liczyć w walce o medale, a w pucharze z każdego miasta gra tylko jedna z nich.

We wrześniu pojedziecie do Mariboru na Ligę Mistrzów walczyć o kolejny europejski triumf. Jesteście w stanie powtórzyć wyczyn z przed roku i obronić tytuł najlepszej drużyny w Europie?

Chcemy zagrać kolejny dobry turniej, a jaki będzie wynik końcowy? Czas pokaże. Nie wiemy jeszcze jakie drużyny będą grały, więc ciężko nam cokolwiek powiedzieć. Jesteśmy w dobrej formie i będziemy chcieli to pokazać w Mariborze.

Październik stanie z kolei pod znakiem Mistrzostw Świata na Krecie, w których weźmie udział Reprezentacja Polski. Kto Twoim zdaniem zasłużył na powołanie?

To już nie do mnie pytanie. Od takich decyzji jest selekcjoner Klaudiusz Hirsch. Ciężko jest kogoś ocenić, kiedy samemu jest się na boisku. Jeśli chodzi o moją drużynę to nie chciałbym nikogo wyróżniać bo każdy wykonał znakomitą pracę niezależnie od tego czy spędzał na boisku dwie czy dwadzieścia minut w każdym meczu.

Pojawiają się w Twojej głowie myśli, że może to jednak tym razem Ty wystąpisz na Mundialu z orzełkiem na piersi?

Każdy z nas po cichu marzy o choćby jednym występie z orzełkiem na piersi. Parę lat temu bym raczej nie uwierzył, gdyby ktoś mi powiedział, że w ciągu dwóch lat wygram z Dynamikiem dwa Mistrzostwa Polski, zdobędę dwa Puchary Polski oraz zwyciężę w Lidze Mistrzów, więc może uda też się kiedyś zadebiutować w barwach RP6. Czas pokaże.

O co w przyszłym roku powalczy Dynamik Herring Toruń?

Dynamik Herring Toruń skupia się teraz przede wszystkim na Mariborze. Na rozmowy o przyszłym sezonie przyjdzie jeszcze czas.

powrót do listy

Komentarze

Brak komentarzy
Jeżeli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany. Zaloguj
Advertisement