Playarena
Dodany: Komentarzy: 0

Mistrz Polski z 2016 roku przestał istnieć. Czy "potwór" zmienił się w "byka"?

Rok 2015 - Cater-Group zajmuje 4. miejsce w swoim pierwszym turnieju finałowym Mistrzostw Polski Ligi Nike Playarena. Rok 2016 - Cater-Group odpada z Fortuna Pucharu Polski po dotkliwej porażce z Dynamikiem Toruń w ćwierćfinale, ale kilka tygodni później zostaje Mistrzem Polski i jedzie na I edycję EMF Champions League. Rok 2017 - Cater-Group odpada z Fortuna Pucharu Polski po niespodziewanej porażce w 1/8 finału i nie wychodzi z grupy w turnieju finałowym Mistrzostw Polski. Początek sezonu 2017/2018 - Cater-Group, najbardziej utytułowana drużyna w historii łódzkich rozgrywek Playarena, 4-krotny Mistrz Łodzi, 2-krotny zdobywca Pucharu Łodzi, Mistrz Polski i uczestnik Ligi Mistrzów przestaje istnieć. Ale od początku...
 

Niedościgniony mistrz na łódzkim podwórku

Zdobyte 4 razy z rzędu mistrzostwo w tak silnej lidze, jaką jest łódzka Playarena, mówi samo za siebie. Ta drużyna nie raz i nie dwa pokazała, że walczy do ostatniej sekundy. W taki sposób zdobyła m.in. dwa razy Puchar Miasta, goniąc swojego rywala w końcowych chwilach spotkania. Była to pewna swoich umiejętności ekipa, która wielokrotnie popisywała się stalowymi nerwami. Ta cecha dawała Caterowi przewagę nad innymi teamami i właśnie ona doprowadziła go do największych sukcesów. Jak ktoś oglądał regularnie rozgrywki piłki nożnej 6-osobowej w Łodzi, a później przychodził pierwszy raz oglądać mecze Cater-Group, to zawsze był pod wielkim wrażeniem.


Co się stało, że się zesra...?

W 2016 roku warszawska Gloria Victis zdobyła Puchar Polski i razem z Caterem pojechała do Mariboru na Ligę Mistrzów. Po powrocie do Polski chłopaki zdecydowali się zakończyć swoją działalność z powodu braków kadrowych. Jak mówi sportowe przysłowie, "Trudno jest wejść na szczyt, ale jeszcze trudniej jest się na nim utrzymać". Można powiedzieć, że z Caterem było podobnie, aczkolwiek wszystko zaczęło się od tego, że brakowało nowych bodźców do wygrywania, ponieważ wszystko praktycznie przez nich było już zdobyte, a każda kolejna porażka, zamiast ich wzmacniać, osłabiała ich, ponieważ wszyscy byli przyzwyczajeni do zwyciężania. W tym roku w turnieju finałowym Mistrzostw Polski w Warszawie było widać, że ta drużyna to już nie jest kolektyw. Nie było u zawodników widać radości z gry w piłkę i tego, że dobrze czują się w swoim towarzystwie, a to w piłce nożnej 6-osobowej, oprócz umiejętności, jest jednak jednym z najważniejszych elementów, który musi funkcjonować.

Adrian ​​Nowacki (były bramkarz Cater-Group):Czemu Cater się rozpadł? Może po prostu dlatego, że nie było już "chemii" między nami. Coś się wypaliło. Duża liczba osób odpuszczała mecze, nie mieliśmy kim grać i to chyba najsensowniejszy powód, dla którego drużyna przestała istnieć. Mimo to, było mnóstwo fantastycznych momentów, które będę wspominać do końca życia. Wszystkie tytuły Mistrza Łodzi, zdobycie Mistrzostwa Polski czy wyjazd na Ligę Mistrzów zakorzeniły się na stałe w mojej pamięci.

​Michał Gitzel (były kapitan Cater-Group):Rozpadliśmy się z bardzo prostej przyczyny - brakowało ludzi do gry. Ktoś z boku pomyśli: "Taka drużyna, z sukcesami, sponsorem, sprzętem itp.". Niby tak, ale każdy z nas jest już coraz starszy, kilku zawodnikom urodziły się dzieci, założyli rodziny i czasu mają mniej. Część chłopaków odeszła z jeszcze innych powodów, Krótko mówiąc, trudno było zmobilizować ludzi, którzy wygrali już odsłownie wszystko, do dalszej walki. Przykładem był tegoroczny turniej eliminacyjny MP w Katowicach. Awansowaliśmy do turnieju finałowego, a na naszych twarzach nie pojawiła się jakaś wielka euforia. Czuliśmy, że to bardziej nasz obowiązek. Brakowało już trochę radości z osiąganych sukcesów. Jedni chcieli odpocząć, inni coś zmienić. Owszem, mogliśmy dalej ciągnąć ten wózek, ale po co? Zrobiliśmy swoje na naszym oraz ogólnopolskim podwórku i nikt nie chciał, żeby Cater-Group plątał się gdzieś w środku tabeli, ledwo zbierając skład bądź ściągając nowych, kompletnie nieznających historii zespołu zawodników. Paradoksalnie w ubiegłym sezonie wygraliśmy w Łodzi wszystko. Awansowaliśmy też na finały MP w Warszawie, jednak w wielu głowach sezon ten był stracony przez odpadnięcie już po fazie grupowej turnieju finałowego. Pewnie, że szkoda tego, co się stało, ale nic nie trwa wiecznie. Jeżeli coś ma wyglądać byle jak, to lepiej w ogóle niech nie wygląda. Taka była mentalność tej drużyny.​ Dla mnie osobiście, pomimo braku jakichś wielkich osiągnięć w postaci pucharów w gablotach, mistrzami są takie zespoły jak nasi odwieczni ligowi rywale, czyli Dzbany, Retkinia, SPQR, Dragonsi, Galata, Składzik, Dawo, N4All, a także te teoretycznie słabsze ekipy, które bez "złotych" medalików potrafią się zebrać, a przede wszystkim cieszyć grą. Nazwa Cater-Group gdzieś tam może jeszcze obije się o uszy, jednak to nigdy nie będzie ta sama drużyna. Cater był tylko jeden.

Hegemon wszedł w skórę Byka?

Choć Cater przestał istnieć, to wielu zawodników tego zespołu nie miało zamiaru rezygnować z gry w rozgrywkach Playarena. Tomasz Pinkosz, Adrian Nowacki, Rafał Bartoszewski, Przemysław Sitkowski, Piotr Baryła, Błażej Kaliski czy Kamil Bendkowski to bardzo ważne postacie w całej historii Cater-Group. Po rozpadzie swojej dotychczasowej drużyny wszyscy postanowili przejść do bardzo silnego Toros Bravos i walczyć z Bykami o mistrzostwo miasta.

​Patryk Sławiński (kapitan FC Noster):Dla nas jako Noster i dla mnie jako zawodnika rozpad Catera to spora strata sportowa. Nie odkryję Ameryki jeśli powiem, że była to najrówniej grająca i dzięki temu najlepsza ekipa ostatnich lat na naszym podwórku. Mecze przeciwko nim to zawsze była wisienka na torcie w sezonie. Jak widać, presja na wynik była chyba zbyt duża i choć nie wiem, bo nie byłem w tej drużynie, to słyszałem, że atmosfera pod koniec się psuła, stąd pojawiło się tyle odejść z zespołu. Może i Cater się rozpadł, ale wszyscy widzą, że nastąpiła fuzja znacznej części Catera z Torosami i to raczej tylko kwestia czasu, aż chłopaki zmienią nazwę na swojego nowego-starego sponsora. Takie jest moje zdanie...

Po półrocznej przerwie w grze, w tym sezonie do rywalizacji ligowej w stolicy wróciła Gloria Victis, od razu zdobywając tytuł Mistrza Jesieni. Czy Cater zostanie reaktywowany jak wspomniana ekipa ze stolicy? Czas pokaże...

 

powrót do listy

Komentarze

Brak komentarzy
Jeżeli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany. Zaloguj
Advertisement