Mecz miesiąca: Zespuł Orły - Sancho Panza
W drugiej kolejce wrocławskiej ekstraklasy doszło do hitowego starcia. Zmierzyli się w nim ze sobą mistrzowie Wrocławia i jedna z najlepszych drużyn w kraju Zespuł Orły oraz tegoroczny beniaminek, finalista Pucharu Wrocławia, który o włos przegrał walkę o awans do turnieju finałowego Mistrzostw Polski Ligi Nike Playarena, czyli Sancho Panza.
W minionym tygodniu ogólnopolskie media skupiały się na kompromitującym występie warszawskiej Legii w europejskich pucharach, przez co całkowicie zapomniano o krajowym podwórku. Jak się okazuje, było to wielkim błędem, ponieważ już na samym początku rozgrywek we Wrocławiu mieliśmy starcie gigantów, którzy w poprzednim sezonie rządzili w swoich ligach. Poprzednie spotkanie tych ekip miało miejsce w meczu grupowym eliminacyjnego turnieju Mistrzostw Polski Ligi Nike Playarena. Wtedy pewne zwycięstwo odniósł mistrz Wrocławia, aplikując rywalom trzy bramki i nie tracąc przy tym żadnej.
Zespuł Orły przystąpił do tego pojedynku dość mocno osłabiony, a brakowało przede wszystkim Mikołaja Klimczaka, Bartka Sikory i Grzegorza Tworka. Jeszcze gorzej sytuacja wyglądała u beniaminka ekstraklasy, gdyż w pierwszej połowie grał on tylko z jedną zmianą, natomiast w drugiej, kiedy wykruszył się jeden z zawodników, musieli radzić sobie bez możliwości dokonania jakiejkolwiek roszady kadrowej. Początek spotkania to całkowita dominacja ekipy Mikołaja Klimczaka. Większość ich ataków kończyła się zdobyciem bramki. Orły były bardzo skuteczne, a do tego ich rywale popełniali katastrofalne błędy w obronie. Skutkiem tego był wynik 6:2 po 30 minutach meczu. - W pierwszej połowie Orły miały zdecydowaną przewagę, lepiej konstruowali akcję, byli bardzo skuteczni - mówił pomocnik Sancho Panzy, Andrzej Kosior.
Na drugą odsłonę finaliści ostatniej edycji Pucharu Wrocławia wyszli dużo bardziej skoncentrowani i przede wszystkim w końcu zaczęli strzelać bramki. Rywale nastawili się na grę z kontrataku, co niejednokrotnie przekładało się na groźne sytuacje podbramkowe. Mecz stał się dużo bardziej wyrównany. 15 minut przed końcem wynik brzmiał 8:5. Beniaminek cały czas dzielnie gonił wynik przy dużym udziale strzelca 5 bramek Tomasza Kościelniaka. Dzięki konsekwentnej grze całej ekipy oraz świetnie rozegranemu rzutowi wolnemu w końcu udało im się doprowadzić do wyrównania - 8:8. Ostatnie minuty tego pojedynku były bardzo emocjonujące. Najpierw po świetnym rajdzie skrzydłem i strzale w długi róg Jacek Huzarewicz dał prowadzenie Orłom, później zaś kilka szans na odrobienie strat mieli zawodnicy Sancho Panzy. Ostatecznie jednak żaden ze strzałów nie znalazł drogi do bramki Kacpra Kujawskiego i to gracze mistrza Wrocławia mogli cieszyć się z kolejnego kompletu punktów. - Na kilka minut przed końcem w spotkaniu kolejki mieliśmy remis, lecz to drużyna bardziej doświadczona zdobyła bramkę na wagę zwycięstwa - mówił strzelec zwycięskiego gola.
Mimo niekorzystnego rezultatu, przegrana ekipa pokazała kawał dobrej piłki. Już na początku sezonu widać, iż będzie to drużyna, która powinna bić się o ligowe podium. Szkoda, iż chłopaki nie mogli wystąpić w swoim najsilniejszym zestawieniu, ponieważ wynik mógłby brzmieć inaczej. Zespuł Orły zwycięża po raz kolejny i jest bardzo poważnym kandydatem do obrony tytułu zdobytego w poprzednim sezonie. Widać u niego co prawda wakacyjne rozluźnienie, ponieważ brakowało kilku ważnych ogniw w tym meczu i nie było to spowodowane kontuzjami, jednak przypomnijmy, iż jest to tegoroczny zwycięzca nagrody Team Spirit na Mistrzostwach Polski w Warszawie, czyli drużyna, dla której oprócz zwycięstw i pucharów liczy się też atmosfera oraz dobra zabawa.
Zespuł Orły - Sancho Panza 9:8 (6:2)
Zespuł Orły: Kujawski, Stoszek 1, Duma, Huzarewicz 2, Bogacki 2, Piłat 2, Domański 2.
Sancho Panza: Wojciech Wypych, Tomasz Kościelniak 5, Igor Zdeb, Andrzej Kosior, Maciej Zapał 1, Michał Zbryk 2, Marcin Zbryk.
Komentarze