
Są z nami na dobre i na złe, czyli życie kobiet z zawodnikami Playarena
Czy zawodnik Playarena ma szansę szczęśliwie się zakochać i liczyć na to, że jego druga połówka stanie się nie tylko jego kibicem, ale i fanką zespołu, w którym gra? Oczywiście, że tak. Z okazji Walentynek postanowiliśmy to udowodnić, pytając wybrane kobiety o niezwykłą chemię, która łączy ich życiowych partnerów nie tylko z rozgrywkami Playarena, ale także z nimi samymi.
Od dawna wiadomo i nie trzeba tego potwierdzać żadnymi naukowymi badaniami, że od momentu narodzin mężczyzna darzy wyjątkowym uczuciem... okrągły przedmiot, jakim jest piłka. Dopiero w kolejnej fazie życia dostrzega on otaczające go piękno płci przeciwnej i w pewnym momencie zwyczajnie traci głowę. Jeden zakochuje się szczęśliwie, inny mniej udanie, a wszystko bardzo często zależy od tego, czy jego druga połówka zaakceptuje jego pasję i jak odnajdzie się w piłkarskiej rzeczywistości. Zapytaliśmy kilka kobiet o to, jak one widzą piłkarską przygodę swoich mężczyzn w rozgrywkach Playarena oraz jak odnajdują się w tym futbolowym zamieszaniu...
Elżbieta Galicka - Grawiec (żona Tomasza Grawca, zawodnika Dzbanów Łódź):
- Piłka nożna jest w naszym życiu od zawsze. Bardzo cieszę się z sukcesów mojego męża, bo jego zadowolenie i osiągnięcia wpływają korzystnie na inne dziedziny naszego życia. Niestety niezbyt często chodzę na mecze z Tomkiem. Powodem jest brak czasu. Mam nadzieję, że w przyszłości się to zmieni, bo nadal bardzo lubimy spędzać ze sobą czas. Nie znam się na piłce, nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, ale największą przyjemność sprawia mi patrzenie na prawdziwe i wielkie emocje na boisku. Znamy się z Tomkiem tak dobrze, że często bez słów wiem, czy mecz zakończył się happy endem czy porażką. Jak każda kobieta mam swoje sposoby, by umilić ewentualną gorycz porażki, ale to już niech zostanie moją słodką tajemnicą...
Asia Ulrych (narzeczona Adama "Piekarza" Adriańczyka, zawodnika NFC):
- Zanim zaczęłam być z Adamem, mało interesowałam się piłką nożną. Można powiedzieć, że to on nauczył mnie zasad tej gry. Futbol jest jednak pasją mojego mężczyzny, więc jak mógłby być mi obojętny? Lubię chodzić i oglądać, jak gra, a nawet jak on nie gra, a gra tylko jego drużyna. Nie można powiedzieć, że kocham ten sport, lecz przyjemnie jest posiedzieć i pooglądać starania nie tylko Adama, ale całego zespołu, bo przecież ten sport polega głównie na współpracy i zgraniu. Co zauważam jako kobieta w tej grze? Hm... Szczerze mówiąc to ciężkie pytanie, choć nasłuchałam się trochę na orlikach, które zagrania są dobre, a które niekoniecznie komuś wyszły. Powiem krótko, po prostu zwracam uwagę na myślenie zawodników podczas gry. Jeżeli chodzi o porażki, to staram się wysłuchać Adama co ma do powiedzenia i ewentualnie przedyskutować niektóre sprawy, a on jest takim typem faceta, któremu w zupełności to wystarczy.
Emilia Kowalczyk (narzeczona Arkadiusza Sołdona, zawodnika Niechcianych F.C.):
- Piłkę nożną polubiłam bardziej właśnie dzięki Arkowi. Zdarza się, że oglądamy razem mecze, lecz ja podchodzę do tego za bardzo emocjonalnie. Cieszę się z sukcesów, jakie odnosi, tym bardziej że sama, chodząc z nim na mecze, widzę jego progres. Na boisku wyróżnia się dużym zaangażowaniem, nie odpuści żadnemu napastnikowi. Jeśli tylko czas na to pozwala, staram się towarzyszyć mu w jego spotkaniach, choć sądzę, ze każdy facet powinien mieć chwilę dla siebie, czyli czas, kiedy kobieta "nie truje głowy" .
Magdalena Robak (żona Tomasza Robaka, zawodnika Niechcianych F.C.):
- Mam wrażenie, że bez piłki nożnej nie byłoby żadnych relacji między nami (śmiech). A tak na serio, to często zdarza się, że jak leci do kumpli, np. na finał Ligi Mistrzów, to ja zostaję w domu i co robię? Tak, też oglądam ten mecz, bo trochę tej jego pasji udzieliło się także i mi, ale na pewno nie aż tak, że oglądam mecz, a następnego dnia trzy razy skróty i raz powtórkę całego z takim samym zapałem jak dnia poprzedniego - cały Tomasz. Mega ogromnie cieszę się z sukcesów Tomasza, jednak większym wyzwaniem są spotkania, które do końca nie wychodzą. Tomek jest osobą, która nie umie przegrywać i wtedy jest "nie do zniesienia". Szczerze muszę przyznać, ze nie chodzę już tak często na jego mecze jak to było na samym początku. Wiadomo, że jeżeli są jakieś turnieje, to zawsze staram się być i kibicować. W rundzie wiosennej tych spotkań jest jednak od zatrzęsienia i są tygodnie, że gra codziennie, więc siłą rzeczy nie na wszystkich mogę być. Trudno powiedzieć, co zauważam w jego grze, bo nie jestem jakimś tam ekspertem w tej dziedzinie, aczkolwiek jak tylko mam możliwość bycia na jakimś meczu, to zawsze po parę zdań sobie wymieniamy. Tym bardziej że inaczej obserwuje się wszystko zupełnie z boku i czasem potrafię zauważyć, że ktoś mógł podać piłkę wcześniej lub zamiast szukać kolegi, sam wykończyć akcję.
Ola Żołek (narzeczona Piotra Wężyka, zawodnika Niechcianych F.C.):
- Cieszę się, że Piotrek gra w piłkę nożną, bo widzę, że ta pasja sprawia mu ogromną przyjemność. Na mecze z jego udziałem chodzę tak często jak to jest tylko możliwe i pozwala mi na to czas. Jeśli chodzi o jego grę, to zauważyłam, że za mało "ustawia" chłopaków i za mało im "podpowiada", czytaj: za mało na nich krzyczy! Przegrane mecze rekompensuję mu dobrym słowem, mowiąc, że następnym razem będzie lepiej.
Jak widać, drugie połówki zawodników Playarena są bardzo wyrozumiałe i potrafią docenić swoich facetów za to, że gra w piłkę to nadal ich wielka pasja. W ten wyjątkowy dzień, czyli Święto Zakochanych, chcieliśmy im za to bardzo podziękować i dać do zrozumienia, iż pamiętamy, że oprócz mężczyzn w rozgrywkach Playarena są również one - kobiety, bez których nasze sukcesy, wygrane lub porażki na pewno smakowałyby inaczej. A jak dokładnie? My wiemy to już najlepiej! :)
Komentarze
Emil Pośpiech
+
0
/
-
0
ponad 8 lata temu
Super materiał!