
Fioletowo w łódzkiej Playarenie, czyli o podziale zespołu N.F.C.
Grali pod jednym szyldem, tworzyli jedną drużynę, nadal są kolegami, ale... Mowa o rozłamie zespołu Nieszawska Football Club, do którego doszło niedawno w łódzkich rozgrywkach. Teraz w Łodzi mamy dwie ekipy z fioletowym, bliźniaczo podobnym do siebie herbem na koszulkach. N.F.C. jest nadal liderem 2 ligi (Grupy A), a Niechciani FC biją się o awans w 3 lidze (Grupie A).
Są wyniki i co dalej?
Niektórzy mówią, że gdy drużyna N.F.C. zaczęła notować dobre wyniki, to do głów sporej części chłopaków uderzyła "sodówka". Co na ten temat sądzi kapitan zespołu, Dominik Różycki?
Dominik Różycki, były kapitan N.F.C.Pamiętam jak ktoś rzucił, że za parę sezonów pojedziemy na Mistrzostwa Polski. Objęliśmy wtedy pozycję lidera 2 ligi (Grupy A), ogrywając w międzyczasie w pierwszej rundzie Jelenie w terenie. Były wyniki, więc pojawił się apetyt na więcej, który jak wiadomo, rośnie w miarę jedzenia. Zaczęli przychodzić do nas nowi zawodnicy. Zrobiła się potężna kadra, która w pewnym momencie liczyła ok. 35 osób. Część chłopaków przyjęła tą sytuację normalnie, bo przecież jeżeli przychodzą lepsi, to lepsi grają, ale dla niektórych sytuacja była trudna do zaakceptowania. Wtedy pojawiły się głosy w zespole, które gdzieś tam do mnie docierały, że trzeba tą sytuację rozwiązać. To są trudne decyzje do podjęcia i dużo czasu zajęło mi ogarnięcie tego problemu. Postanowiliśmy utworzyć rezerwy, czyli drugi zespół, który grałby dla przyjemności i w którym każdy mógłby spełnić swoje piłkarskie ambicje. Jedni mieli ich mniej, inni więcej. Jak wszędzie. Pomocna w temacie ogarnięcia pomysłu rezerw okazała się osoba Kamila Banasiaka, który wkłada masę prywatnego czasu w zarządzanie rozgrywkami, za co należy mu się wielki szacunek. Zgodził się na odstępstwo od reguły i utworzenie rezerw N.F.C., pomimo braku różnicy dwóch klas rozgrywkowych między pierwszym a drugim teamem. Przekazanie tej informacji na grupie kapitanóœ spotkało się z różnymi reakcjami, ale większość była "za". Po głębszym zastanowieniu, doszliśmy mimo wszystko do wniosku, że drugi zespół powinien być samodzielny, grać o swoje oraz pokazać trochę ambicji. Jak widać po wynikach, była to dobra decyzja.
Niechciani F.C.
W nowopowstałym zespole Niechciani F.C znaleźli się zawodnicy, którzy tworzyli trzon N.F.C., czyli Konrad Pajor, Piotrek Filipek, Dominik Różycki, Marcin Górecki, Michał Matusiak, Hubert Turek, Arkadiusz Sołdon i paru innych graczy, którzy bardziej niż wyniki szanowali atmosferę w zespole. Czy wymienione osoby żałują podjętej decyzji?
Arkadiusz Sołdon, kapitan zespołu Niechciani F.C.Nie żałujemy z perspektywy czasu, że jesteśmy w tym miejscu. Mamy ekipę fajnych, ambitnych ludzi, co przełożyło się na wyniki. Zagraliśmy do tej pory 12 spotkań, wygrywając 11 z nich, dlatego jest bardzo dobrze. Wierzymy, że damy radę awansować. Wielu chłopaków odblokowało się w tym zespole. Nie ma u nas ciśnienia, pompowania atmosfery. Zawsze jest wesoło. Jeden motywuje drugiego. Wiadomo, że fajnie jest patrzeć, jak N.F.C. w dalszym ciągu ogrywa kolejne zespoły i nadal jest liderem w swojej lidze, jednak my głównie skupiamy się na sobie i na tym, aby udowodnić wszystkim, że my też potrafimy grać w piłkę. Co ciekawe, nie tak dawno skorzystaliśmy z opcji wicekapitana, która została aktywowana w serwisie Playarena. Został nim u nas Róża (Dominik Różycki) i to on de facto odpowiada teraz za umawianie meczów, organizację składu i to, jak wygląda nasza gra. Śmiejemy się, że to taki typowy menedżer z podwórka.
N.F.C.
Na liderze 2 ligi (Grupy A) spoczywają z kolei pewne obowiązki, z których wywiązuje się koncertowo, systematycznie ogrywając kolejne ekipy. W rundzie rewanżowej chłopaki nie znaleźli jeszcze pogromcy, odnosząc osiem zwycięstw, w tym po raz drugi w sezonie Jelenie w terenie na gorącym terenie w Wiśniowej Górze. Ich skład został uzupełniony o kilka naprawdę ciekawych nazwisk, co z pewnością nie umknęło uwadze ich rywali i jednocześnie podcięło skrzydła. Przed rundą rewanżową do zespołu dołączyli m.in. bramkarz Szymon Michniewicz, znany z występów w zespołach Placki na cycki i Offensive Łódź, Łukasz Fidos i Michał Kurzawski z Galaty oraz Dawid Stolarczyk i Robert Stolarczyk z Tutti Frutti. Prawdziwa bomba transferowa gruchnęła jednak w ostatnim tygodniu. Zespół Nieszawskiej zasilili bowiem zawodnicy Flynig Dragons - Damian Biernacki, Robert Świątnicki, Mikołaj Trzcinka, a oprócz nich dołączył jeszcze do kadry Bartek Pawłowski z Galaty. Kapela wydaje się nad wyraz mocna i to nie tylko na papierze. W poczynionych ruchach transferowych widać rękę Łukasza Bartczaka, który z N.F.C. postanowił zbudować kolejnego ligowego giganta, tak jak stało się z Flying Dragons. Miejmy nadzieję, że ekipa Nieszawskiej odegra w przyszłości znaczącą rolę na Mistrzostwach Polski. Do tego celu jeszcze jednak bardzo daleka droga.
Piłka jest zaskakująca
Jak widać, wyniki można osiągać nie tylko dzięki piłkarskim umiejętnościom i osobowościom, ale również dobrej atmosferze. Dwa zespoły, będące w różnych ligowych rzeczywistościach, radzą sobie dobrze, jeśli nie bardzo dobrze, dając przykład, że nawet tak drastyczny ruch, jakim był podział drużyny, może wyjść z korzyścią dla obu stron, a także dla całych rozgrywek. No bo kto przed sezonem przewidywał, że N.F.C. ogra dwukrotnie głównego pretendenta do awansu, czyli Jelenie w terenie? Kto zakładał, że Niechciani FC będą tak dobrze radzić sobie w lidze, ogrywając kolejne zespoły? Piłka jest przewrotna, zaskakująca, ale to właśnie to jest w niej najpiękniejsze. Cieszmy się więc, że nigdy nie będziemy wiedzieć, co przyniesie kolejny dzień w naszej łódzkiej "playarenowej" rzeczywistości.
Komentarze