Ligowe
Dodany: Komentarzy: 1

Dzbany gorsze od Flying Cater-Group w meczu na szczycie!

W niedzielę (10 kwietnia) chwilę przed godz. 21:00 na orliku przy ul. Pryncypalnej stanęły naprzeciw siebie Flying Cater-Group i Dzbany Łódź. Przed spotkaniem trudno było wyłonić jednoznacznego faworyta, choć trzeba przypomnieć, że trzy ostatnie spotkania pomiędzy tymi dwoma łódzkimi teamami wygrały Dzbany. Jak się okazało, po zaciętej walce "Catersi" passę tą wreszcie przerwali.
 

Przebudzenie mocy

Początek spotkania był niekorzystny dla Dzbanów. Pierwsze lody przełamał Adrian Płuciennik, który już w 4. minucie wyznaczył tempo gry, strzelając bramkę. Pomimo prób Dzbanów, pierwsze minuty niewątpliwie należały do Flying Carter. Drużyna potwierdziła to drugim golem Dregiera w 11. minucie. Długo jednak nie musieliśmy czekać na kontrę. Po 5 minutach nastąpiło przebudzenie przeciwników, bowiem Łukasz Patora z rzutu wolnego skierował piłkę prosto w światło bramki. Emocje sięgały zenitu i ani jeden, ani drugi zespół nie miał zamiaru przystopować. Połowa obfitowała w liczne sytuacje podbramkowe, jednak na gola musieliśmy poczekać aż do samej końcówki, kiedy to Mordalski zdobył gola wyrównującego.
 

Spożytkowanie mocy

Po krótkiej przerwie obie drużyny wróciły na boisko, dając wyraźne sygnały, że nie mają zamiaru próżnować. Wynik nie był satysfakcjonujący dla żadnego z zespołów. Mikołajczyk zdobył wprawdzie bramkę dla Cater-Group w 48. minucie, ale zaraz po nim Jurkowski wyrównał na 3:3. W tym momencie zaczęła się prawdziwa gra psychologiczna. Dzbany wielokrotnie próbowały zdominować przeciwnika, jednak ich starania nie miały przekładu na strzelone bramki. Ich nadzieje zaczęły odchodzić po golu Nowaka w 66. minucie. Umarły przed ostatnim gwizdkiem, kiedy ten sam gracz strzelił jeszcze jednego gola i tym samym ustalił wyniki meczue na 5:3 dla Flying Cater-Group.
 

Moc konsekwencji

Spotkanie bezapelacyjnie było wyrównaną grą na wysokim poziomie. Obydwie drużyny wykazały się szeregiem umiejętności i panowaniem nad grą.

- To, co sobie założyliśmy przed meczem zostało wykonane. Konsekwencja, konsekwencja i jeszcze raz konsekwencja przyniosła efekt. 3 punkty to jest to, co sobie założyliśmy wcześniej - tak komentuje spotkanie Łukasz Adamski z Flying Cater-Group.

Kapitan zwycięskiej drużyny podkreśla, że spotkanie nie należało do łatwych i wymagało dużo walki, ze względu na wyrównany poziom gry rywali.

- Było bardzo ciężko. Na orliku nie zdarza się za często wynik 2:2, 3:3 do 70. minuty. Graliśmy łącznie jedną połowę 40 minut, drugą 35. Wynik 5:3 jest bardzo niski, co świadczy o tym, że na boisku było dużo walki. Na szczęście przechyliliśmy szalę zwycięstwa na swoją korzyść i z tego jesteśmy zadowoleni - mówi kapitan Flying Cater-Group, Michał Gitzel.
 

Moc małych błędów

Oprócz konsekwencji Flying Cater-Group, istotną rolę odegrały małe błędy przeciwników. Niektórzy doszukują się przyczyny takiego wyniku właśnie w grze defensywnej Dzbanów.

- Przegraliśmy 3:5, ale to Dzbany były dzisiaj lepszym zespołem. Ostatnie 20 minut były bardzo wyrównane na skraju przewagi Dzbanów, jednak to Cater się przełamał i strzelił dwie bramki po naszych błędach w obronie. Reasumując, był to bardzo zacięty mecz, wynik był do końca otwarty. Szkoda, że nie udało się wygrać - komentuje Piotr Galanciak.

- Było to jedno z lepszych spotkań w łódzkiej Playarenie. Obie drużyny zagrały z dużym szacunkiem do siebie, mecz był bardzo wyrównany i było pewne, że o wygranej zadecyduje pojedynczy błąd. Niestety przytrafił się on nam w końcowej fazie meczu i to był moment decydujący. W mojej ocenie remis byłby sprawiedliwy, jednak liczy się to, co w sieci. Gratuluję przeciwnikowi, bo jeżeli w każdym meczu zagrają tak zmotywowani, to mistrzostwo mają w kieszeni - dodaje kapitan Dzbanów, Tomasz Grawiec.
 

Mocny arbiter

Co ciekawe, na spotkaniu był obecny sędzia, który potrafił zachować zimną krew i nie bał się podejmować zdecydowanych decyzji.

- Bardzo dobrym pomysłem było wprowadzenie arbitra, bo na pewno bez niego byłoby dużo więcej kontrowersji w czasie meczu. Cieszymy, się mieliśmy na boisku sędziego z Łódzkiego Związku Piłki Nożnej, który przyjechał do nas i bardzo dobrze sędziował - dodaje Michał Gitzel.

Pozytywnie do arbitra nastawiony był także Piotr Galanciak.

- Udział sędziego w meczu to był świetny pomysł. Moja ocena jego pracy to 9/10 - powiedział łódzki Ambasador Playarena.

 

powrót do listy

Komentarze

Marcin Korzeb
+
0
/
-
0
ponad 9 lata temu

Dobra relacja Adrian!

Jeżeli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany. Zaloguj
Advertisement