Mimo swojej niepełnosprawności, wie niemal wszystko o pruszkowskiej "Playarenie"
Jest w rozgrywkach Playarena człowiek, który imponuje swoim charakterem, zapałem i znajomością futbolu. Człowiek, który pokazuje, że żadne bariery nie istnieją. Jest tak samo wyjątkowym kibicem, jak i osobą. Dopalaczom mówi stanowcze nie, a swoim aktywnym podejściem do sportu pokazuje, co daje prawdziwą moc. Artur Świercz, z którym poniżej rozmawiamy, jeździ na wózku inwalidzkim, ale mimo to pokazuje, że w życiu wszystko jest możliwe.
Dawid Szeluga: Jesteś związany z Playareną w Pruszkowie chyba od samego początku. Jakie były Twoje odczucia dotyczące wprowadzenia tych rozgrywek w naszym mieście?
Artur Świercz: Trzeba powiedzieć, że jestem wielkim orędownikiem podejmowania jakiejkolwiek aktywności ruchowej przez ludzi. Piłka nożna, w zestawieniu z moją niepełnosprawnością, jest paradoksalnie jedną z moich ulubionych form spędzania czasu. I to bez względu na to, czy jestem z nią związany jako kibic czy wcześniej jako zawodnik, gdy wychodziłem na boisko razem ze swoim bratem. W zasadzie nie było chwili, żeby piłki nie było w moim życiu. Nawet przez jakiś czas byłem trenerem drużyny osiedlowej AC Kubuś. Chłopaki ganiali za piłką, a ja nimi dyrygowałem. Na wieść o Playarenie w Pruszkowie byłem więc niezmiernie szczęśliwy, tym bardziej że angażują się w te rozgrywki rzesze ludzi. To niesamowite, że na płaszczyźnie sportowej spotykają się ze sobą ludzie w różnym wieku, o różnych umiejętnościach i mają jedną zajawkę. Dla mnie bomba!
Bacznie obserwujesz poczynania drużyn w Lidze Nike Playarena. Jak oceniasz rozwój tego projektu w Pruszkowie?
Owszem, przyglądam się lidze dość uważnie, ponieważ chciałbym być częścią tego fenomenalnego dzieła, którego twórcami w Pruszkowie jesteśmy także i my. W tej chwili trwa drugi sezon w historii w naszym mieście i w mojej ocenie postęp jest ogromny. Odkąd sięgam pamięcią, nawet do swojego "Kubusia", problem zawsze pojawiał się z organizacją meczu. Teraz ludzie "pracujący" w - nazwijmy to - zarządzie pruszkowskiej ligi, oprócz tego, że sami kopią w piłkę, głowią się, jak rozwijać rozgrywki i w porównaniu z zeszłym sezonem różnica jest znacząca.
Niedawno miałeś okazję wytypować "Szóstkę Marzeń" rozgrywek w Pruszkowie. Świetnie orientujesz się w znajomości całej ligi. To imponujące. Czy w takim razie nie pokusiłbyś się o przewidzenie tego, kto znajdzie się w pierwszej piątce tabeli 1 ligi na koniec sezonu?
"Szóstka Marzeń" to moja subiektywna ocena, ale mając wgląd w to, co prezentują na co dzień na boisku poszczególni piłkarze i ich predyspozycje, uważam, że podane przeze mnie zestawienie było optymalne. Może z takim składem nie wygralibyśmy wszystkiego, ale myślę, że 98% meczów już tak. Co do tabeli na koniec sezonu, to jest to trudniejsze pytanie. Odpowiem jak na dyplomatę przystało. Znajdzie się w niej GADP, Atletico, Bongosy, Proskowo i Barca, a podana kolejność jest przypadkowa. Na razie zawodzi mnie drużyna WPR Division, ale wierzę, że jeszcze zamelduje się w czubie tabeli. Musi!
A kogo typowałbyś w takim razie na mistrza Pruszkowa?
Mistrzostwo zdobędzie ktoś z wymienionej piątki, ale kto to będzie, ciężko powiedzieć. Moją powinnością jest jednak wskazanie zwycięzcy, dlatego idąc za głosem więzi rodzinnych, powiem, że GADP. Dlaczego? Bo z bratem Robertem (zawodnik GADP) nie uznajemy drugich miejsc.
Playarena to nie jedyny projekt związany ze sportem, w który jesteś zaangażowany. Opowiedziałbyś o swoich zainteresowaniach i o tym, jak je rozwijasz?
Mógłbym napisać o tym esej, ale postaram się być treściwy. Przez kilka lat trenowałem szermierkę na wózkach inwalidzkich. W tej dyscyplinie sportu udało mi się dostać do reprezentacji Polski i zdobywać medale na zawodach rangi krajowej. Ponadto, brałem udział na MŚ (9. miejsce) i ME (10. miejsce) oraz różnych Pucharach Świata. Jako kibic daję natomiast upust swoim emocjom na meczach pruszkowskich drużyn, czyli piłkarskiego Znicza Pruszków i mojej miłości PTS-u Lider Pruszków, koszykarskiego klubu kobiet. W koszykówkę również grywam na szkolnych boiskach. Choć muszę stawiać na nich czoła pełnosprawnym przeciwnikom, to chyba daję radę. Bardzo ważny w moim życiu jest ruch. Chodzę na siłownię, lecz coraz bardziej kręci mnie Workout i Kalistenika. Jest też oczywiście piłka nożna. Co weekend staram się więc, mimo studiów zaocznych, przyjść na mecz Ligi Nike Playarena, by wesprzeć chłopaków albo ostudzić ich temperament. To tak pokrótce.
Czyli cały czas sport uprawiasz dosyć aktywnie.
Tak jak już wspomniałem, w okresie wiosny, lata i pogodnej jesieni kilka razy w tygodniu gram w koszykówkę i jeżdżę rowerem, a na siłownię chodzę raczej w okresie zimowo-wiosennym. Niestety z szermierką musiałem dać sobie spokój, bo w Polsce sport niepełnosprawnych na pewnym etapie się kończy. Finanse, przyszłość zawodowa i czasem zdrowie po prostu nie pozwalają na kontynuowanie kariery. Summa summarum staram się żyć aktywnie. Nieważne, co robię, byle w ruchu. Ponadto, biorę również udział w kampaniach antynarkotykowych.
Wracając do rozgrywek Playarena, co byś zmienił albo wprowadził do pruszkowskiej ligi?
Pierwsze, o czym pomyślałem, to cheerleaderki. Drugie system goal line. A podchodząc do sprawy nieco poważniej, to myślę, że można pomału myśleć o zainteresowaniu tematem samorządowców oraz lokalne media. Cel działania zawsze łączy, a nasz jest przecież szczytny. Liga się rozwija, nie jesteśmy bandą, która, pozwala sobie na akty wandalizmu z nudy, tylko promuje zdrowy tryb życia. Tu boisko weryfikuje, kto jak się prowadzi, a jak się załapie bakcyla, to odchodzi się od złych nawyków. To należy propagować, popierać, dlatego ja się pod tym podpisuję obiema rękami.
Komentarze