Playarena
Dodany: Komentarzy: 4

Każdy chciał być taki jak "on", czyli jak zaczęła się moja przygoda z piłką

Początek przygody gry w piłkę nożną jest dla każdego bardzo wielkim przeżyciem. Każdy chciałby od razu strzelać piękne bramki bądź doprowadzać napastników do rozpaczy swoimi interwencjami między słupkami, ale aby móc osiągnąć takim poziom, musieliśmy kiedyś zacząć i właśnie dziś chciałbym wrócić pamięcią do czasów, w których stawiałem swoje pierwsze kroki na piłkarskim boisku...
 

Pierwszy kontakt z piłką

Jak wiadomo, każdy z nas inaczej rozpoczynał swoją przygodę z piłką nożną. Wele osób na pewno swój pierwszy kontakt z tą dyscypliną sportu miała już za namłodszych lat. Niektórzy, od momentu, kiedy nauczyli się chodzić, wręcz od razu uczęszczali do szkółek piłkarskich, gdzie szlifowali swoje umiejętności pod okiem profesjonalistów. Większość z nas uczyła się jednak grać w piłkę na osiedlu, pośród bliskich znajomych bądź rodziców, którzy kiedy tylko mieli czas, wychodzili z nami na boisko.
 

Czas na wybranie pozycji

Wchodząc na murawę, trzeba było określić, gdzie chce się grać. Wiadomo, że zawsze na początku było najwięcej napastników, a bramkarzy jak na lekarstwo. Wszyscy chcieli bowiem strzelać piękne "angielki", a pospolity "Gruby" zawsze musiał stać na bramce. Czasem jednak każdy, dobrowolnie bądź pod lekkim przymusem kolegów, wybierał sobie pozycję na boisku, na której radził sobie najlepiej. Na początku szło nam oczywiście dosyć słabo, ale z biegiem lat nabieraliśmy doświadczenia, podglądając swoich ulubionych piłkarzy w telewizji. Chcieliśmy być jeszcze lepsi na danej pozycji, a jednoczeście pragnęliśmy upodobnić się do swojego idola.
 

Być jak "on"

Ronaldinho, Zidane, Kaka, Ronaldo… pełno było ich na osiedlach. Każdy chciał naśladować najlepszych i najsławniejszych piłkarzy na świecie. Pamiętam, jak uczyliśmy się ich trików tygodniami tylko po to, aby zaimponować kolegom swoimi umiejętnościami, a przy okazji pokazać im, że to nasz ulubiony piłkarz jest najlepszy na świecie. Godziny kłótni - zarówno na boisku, jak i poza nim - o to, który zawodnik jest lepszy, powodowały, że młodzi ludzie chcieli nawet niekiedy wyglądać tak jak ich idole. Ciągnęło się więc mamę bądź tatę do sklepu sportowego w celu kupienia stroju z nazwiskiem naszego piłkarskiego guru.
 

Playarena przedłużeniem przygody z piłką

Przechodząc przez te wszystkie etapy naszego piłkarskiego życia, trwające latami, budowaliśmy swoją własną historię, która pozostanie w naszej pamięci już do końca. Powinniśmy być z niej dumni, bo to, co udało nam się przeżyć na własnej skórze, jest czymś wielkim. Co ciekawe, ta historia w wielu przypadkach się jeszcze nie skończyła, a dzięki rozgrywkom Playarena może trwać nadal prawie u każdego z nas.
 

Moja historia

A jak zaczęła się moja przygoda z piłką? Jak to się stało, że choć nie byłem "Gruby", a bluzę na dwór zakładałem tylko jak było zimno, wylądowałem na "budzie"? Tak więc moja historia związana z futbolem zaczęła się dosyć normalnie. Tak jak pozostali, uczyłem się grać na boisku, na którym nie było linii, a bramkami były wierzby i przestrzeń między jedną a drugą ławką. Pamiętam jak dziś, kiedy mój tata grał razem ze mną i moimi kolegami na tym wspaniałym placu gry. Jak byłem małym chłopcem o dziwo nie ciągnęło mnie do strzelania bramek, a do strzeżenia swojej bramki. Niestety, aby było sprawiedliwie, to mój tata stał na jednej bramce, a na drugiej kolega Mateusz. Bardzo mu wtedy zazdrościłem, bo - jak na swój wiek - bronił bardzo dobrze i był ceniony przez kolegów. Byłem tym faktem bardzo poirytowany, dlatego razem z ojcem wychodziłem na dwór sam, by ćwiczyć i z czasem wygryźć Mateusza z bramki. Widząc moje zaangażowanie, pewnego razu przyszedł do mnie mój sąsiad i podarował mi rękawice bramkarskie po swoim synu, któremu stanie między słupkami już się znudziło. Pamiętam, że były to rękawice, na których był herb Liverpoolu, a ponadto, na rzepach widniało nazwisko jednego z najbardziej znanych polskich bramkarzy - Jerzego Dudka. Uszczęśliwiony prezentem od razu wybiegłem na boisko i korzystając z dłuższej nieobecności mojego rywala do gry bramce, zająłem jego miejsce na stałe i pozostałem na nim aż do dziś.
 

Jak potoczyła się Wasza historia?

A jak potoczyła się Wasza przygoda związana z piłką nożną? Jesteście w stanie pochwalić się jakimiś ciekawymi wspomnieniami? Jestem przekonany, że tak, bo każda historia, nawet jeśli jest taka sama, opowiadana przez inną osobę, brzmi inaczej. Zapraszam do dyskusji...

 

powrót do listy

Komentarze

Krzysztof Marzec
+
3
/
-
0
ponad 9 lata temu

Brawooo Krzychu! świetny debiut :)

Przemek Czerniak
+
2
/
-
0
ponad 9 lata temu

Drogba i Lampard choć nigdy nienawidzilem grac w pomocy to zawsze grajac w ataku czy obronie bylem Lampardem Lub Drogba :D

Jakub Niewiada
+
2
/
-
0
ponad 9 lata temu

Obrona! :D Laurent Koscielny lub Sergio Ramos. :D Walka w górze i "czyszczenie" tyłów :D

Przemysław Kaczmarek
+
4
/
-
0
ponad 9 lata temu

Ja zawsze lubiłem biegać na boku boiska :) Imponował mi Marc Overmars czy Ryan Giggs ! Szybkość jako podstawowy atut mojego ulubionego piłkarza, z czasem jednak ku mojemu zdziwieniu byli na boisku szybsi zawodnicy ode mnie :) Teraz w swojej drużynce gram na obronie i kieruję się mottem : piłka może przejść, zawodnik nigdy :) PS: Swietny artykuł - znowu Ostrowiec :P

Jeżeli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany. Zaloguj
Advertisement