Ligowe
Dodany: Komentarzy: 0

Rozgrywki w Piasecznie na półmetku - podsumowanie

Pół roku temu pojawił się pomysł, który wyewoluował w projekt. Projekt ten stał się rzeczywistością i rozwija się z zawrotną prędkością. Co możemy powiedzieć o pierwszym półroczu istnienia Ligi Nike Playarena w Piasecznie?

Złe miłego początki
Warto przypomnieć, że samo rozpoczęcie rozgrywek nie było łatwe. W przededniu sezonu 2014/2015 na grę w rozgrywkach udało się namówić tylko 4 drużyny. Zapowiadało się więc na katastrofę. Na całe szczęście nie poddawaliśmy, starając się promować rozgrywki pod szyldem Playarena na możliwie najszerszą skalę. Efekt był taki, że z tygodnia na tydzień zespołów zaczęło przybywać. Jeszcze w trakcie wakacji kapitanowie zgłoszonych zespołów dopytywali, czy będzie ktoś jeszcze grał w tej lidze? Wtedy odpowiadaliśmy wymijająco: „Poczekajcie do września. Po wakacjach drużyny się porejestrują”. Były momenty, że sami w to nie wierzyliśmy. Baliśmy się, że wszystko skończy się jednym wielkim blamażem, a liga upadnie szybciej niż powstała. Do dziś pamiętamy szyderczy uśmiech jednego z Ambasadorów w trakcie turnieju finałowego Ligi Nike Playarena 2014, gdy pytał o liczbę drużyn w piaseczyńskich rozgrywkach. Nadszedł jednak wrzesień, a wraz z nim… nowe drużyny. Promocja, godziny spędzone na boiskach przy namawianiu potencjalnych kapitanów na założenie zespołów nie spełzły na niczym i z tygodnia na tydzień ekip zaczęło przybywać. W tej chwili w lidze gra już 13 drużyn, kolejne 5 wkrótce rozegra swoje pierwsze spotkania w ramach naszych rozgrywek, a w trakcie rejestracji są kolejne teamy.

Piaseczyńskie drużyny na tle „starych wyjadaczy”
Liczby to jedno, ale nie tworzą one poziomu. To już inna szkoła jazdy. Jednakże pojawiały się już pierwsze okazje do weryfikacji poziomu drużyn z Piaseczna na tle „starych wyjadaczy” Ligi Nike Playarena. Drużyna EL Pistolero stawała w szranki z aktualnymi Mistrzami Warszawy - Chłopcami z Bielan, z których to potyczek wychodziła zwycięsko. Nawet drużyna Invicti Varsovia - rewelacja tego sezonu 1 ligi warszawskiej nie była w stanie powstrzymać piłkarzy z Piaseczna. Kolejne starcia czekają nas już 4 stycznia, gdy aktualny lider Playarena Piaseczno zmierzy się z czołową drużyną w Lidze Nike Playarena - Glorią Victis. Już teraz jesteśmy jednak pewni, że przedstawiciel Piaseczna pokaże, że poziom sportowy prezentowany przez ekipy z Piaseczna wcale nie jest gorszy niż w Warszawie.

Trzy drużyny na czele
Na półmetku rozgrywek w ligowej tabeli zdecydowanie przewodzą trzy drużyny. Promil Chylice, GOLDER Piaseczno oraz EL PIstolero 7, bo o nich właśnie mowa, z dość dużą przewagą zajmują trzy pierwsze miejsca w stawce. Zawodnicy trzeciego w tej chwili w tabeli zespołu - EL Pistolero - już teraz odgrażają się, że walka o mistrzostwo Piaseczna jeszcze się nie rozstrzygnęła.

- To dopiero początek. Możecie być pewni, że tanio skóry nie sprzedamy, a na koniec to my zostaniemy mistrzami - twierdzi Patryk Bocheński, pomocnik „Bandytów”.

Gracze GOLDERA również zaliczyli w tym sezonie wiele cennych zwycięstw, czego efektem jest zajmowane przez nich w tej chwili drugie miejsce w tabeli. Czeka ich jeszcze wiele meczów, lecz kapitan Cezary Płużyczka już w tej chwili jest pewien, że losy mistrzostwa można odwrócić i na koniec to on będzie mógł świętować triumf w rozgrywkach Playarena Piaseczno.

O „promil” od mistrzostwa?
Póki co z największym optymizmem mogą się jednak wypowiadać zawodnicy Promila Chylice, którzy przewodzą ligowej stawce. Co więcej, dotychczas nie znaleźli jeszcze ani jednego zespołu, który byłby w stanie ich pokonać i według kapitana drużyny - Kuby Hakowskiego - takowego nie znajdzie już do końca sezonu. Pewności siebie kapitanom odmówić nie można. Futbol to jednak sport przewrotny i w dalszym ciągu do wspomnianej trójki dołączyć może jakiś inny team, który będzie się wyróżniał w ligowych bojach. Sprawa mistrzostwa nadal pozostaje więc otwarta i możemy być pewni tego, że w rundzie wiosennej obecnego sezonu czeka nas jeszcze wiele emocji. Kto skończy rozgrywki Playarena Piaseczno na pierwszym miejscu? Czas pokaże. Pozostaje nam jedynie czekać i obserwować kolejne emocjonujące starcia, których na pewno nie zabraknie.
 

powrót do listy

Komentarze

Brak komentarzy
Jeżeli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany. Zaloguj
Advertisement