Ligowe
Dodany: Komentarzy: 0

Bytom: Ach, co to był za mecz!

18 listopada 2012 roku przeszedł do historii bytomskiej Ligi Nike Playarena. Wtedy bowiem, starli się ze sobą dwaj pierwszoligowi giganci: FC Rozbark oraz Walhalla, czyli mistrz Bytomia i ówczesny lider tabeli. Przypomnijmy sobie, jak przebiegał tamten bardzo emocjonujący i pamiętny mecz.

Napinka i "hype" już tydzień przed pierwszym gwizdkiem
Bytomscy kibice byli odpowiednio przygotowywani na to wielkie wydarzenie już klika dni wcześniej. W nakręcaniu meczowego napięcia dominowali zwłaszcza Wikingowie, czyli Walhalla. Zarówno na oficjalnych stronach tego zespołu, jak i na facebookowych profilach związanych z teamem Miłosza Karskiego, pojawiały się nie tylko zapowiedzi i newsy nadciągającego widowiska, ale również oficjalne odliczanie do chwili rozpoczęcia konfrontacji.

Nic dziwnego. Na przeciwko siebie miały przecież stanąć dwa zespoły, które solidarnie nie przegrały od dziewięciu ligowych spotkań z rzędu, a na dodatek w pierwszej rywalizacji tego sezonu pomiędzy obiema ekipami FC Rozbark wygrał z Czarno-Żółtymi zaledwie 6:5. Jakby tego było mało, w poprzednich swoich występach Walhalla gładko pokonała MGPM 12:2, natomiast ekipa Leszka Leguta rozbiła Wibratory Przeciwzawisowe aż 22:2. Napięcie rosło!

Rekord frekwencji na "Orliku"
Następstwem wyżej wymienionych poczynań była oczywiście frekwencja w dniu meczu. Przed godziną 15:30, wokół "Orlika" w bytomskiej dzielnicy Rozbark, zebrał się spory tłum ludzi, wśród których byli fani jednej i drugiej drużyny, rodziny i przyjaciele piłkarzy oraz osoby postronne związane z  Ligą Nike Playarena. Jak ktoś skrzętnie policzył, na spotkaniu mogło być ponad pięćdziesiąt osób, co jak na amatorskie widowisko jest liczbą naprawdę imponującą.

Pierwsza odsłona dla Wikingów
Jeśli chodzi o przebieg spotkania, to w początkowej fazie meczu widać było wzajemny respekt obu rywali względem siebie. Jak dwaj bokserzy, Rozbark i Walhalla, starali się kontrolować sytuację, czekając na najdrobniejszy błąd przeciwnika, by zadać celny cios.

Czarno-Żółci Wikingowie w swoim stylu zacieśnili szyki obronne i wykorzystując olbrzymie doświadczenie defensorów, nie dopuszczali grających z finezją rywali do swojego pola karnego. W tej sytuacji, posiadający optyczną przewagę mistrzowie Bytomia, nie byli w stanie stworzyć klarownej pozycji do zdobycia bramki, a sami narażali się natomiast na zabójcze kontry przeciwnika.

Pierwszy tego typu atak powstrzymał jeszcze Kamil Wrona, sprowadzając na ziemię szarżującego Grzegorza Sowę, ale kolejnych szybkich wyjść Walhalli już się zatrzymać nie dało. Po celnych strzałach właśnie Sowy, a także Mirosława Łaby, Rozbark przegrywał 0:2.

Kiedy wydawało się, że po inauguracyjnych 35 minutach Walhalla będzie prowadziła dwoma bramkami, akcja duetu Leszek Legut - Kamil Bezner przyniosła w końcu gola dla gospodarzy meczu i do przerwy mieliśmy wynik 1:2.

Druga połowa i koncert mistrzów
Podczas krótkiej pauzy w grze zawodnicy FC Rozbark zdecydowali o niewielkich korektach w swojej postawie. W drugiej części spotkania mieli bowiem położyć nacisk na szybszą grę z klepki i dużo ruchu, tak aby rozmontować, grającą bardzo blisko siebie defensywę Wikingów. Początek drugiej odsłony należał jednak do ekipy Miłosza Karskiego, której gdyby udało się wykorzystać parę świetnych sytuacji, mogło być wówczas po meczu.

Napastnicy Walhalli na swoje nieszczęście pudłowali, a tymczasem po drugiej stronie boiska, efektowna gra FCR przynosiła w końcu skutek. W bardzo krótkich odstępach czasu, padły aż trzy bramki dla Rozbarku i role się odwróciły, bo teraz to goście musieli gonić wynik.

Walhalla postawiła z konieczności na atak, odsłaniając swoje tyły, a Leszek Legut z kolegami tylko na to czekali. Grając wciąż ładny dla oka i doskonale zorganizowany futbol, zdobywali kolejne gole i to nawet pomimo fantastycznej postawy w bramce Wikingów, Arkadiusza Wachlarza. Pod koniec spotkania Łaba nie wykorzystał jeszcze rzutu karnego dla przyjezdnych, co dodatkowo podcięło skrzydła Walhalli.

Ostatecznie Rozbark zwyciężył zasłużenie i zdecydowanie 9:3 i choć wynik nie do końca odzwierciedlał przebieg całego meczu, to jednak w drugiej połowie przewaga obrońców mistrzowskiego tytułu była naprawdę duża. Wikingom wyraźnie zabrakło sił, gdy okazało się, że muszą odrabiać straty, ale mimo to zachowali oni po tym meczu pozycję lidera 1 ligi, zostając "Rycerzami Jesieni" w Bytomiu. 

Podsumowując, zgromadzeni na "Orliku" fani mają co wspominać po dziś dzień, a ci, co nie byli wtedy na meczu na szczycie, niech obejrzą zamieszczony poniżej skrót rywalizacji, autorstwa Olafa Sandberga z FC Rozbark. Naprawdę warto!

powrót do listy

Komentarze

Brak komentarzy
Jeżeli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany. Zaloguj
Advertisement