RP6
Dodany: Komentarzy: 0

Znów jesteśmy Wicemistrzami Świata!

Emocje musiały choć trochę zacząć opadać, po tym co mogliśmy przez te 10 dni oglądać w Rethymno, które stało się niesamowitym miejscem piłkarskich zmagań, dlatego dopiero teraz prezentujemy Wam podsumowanie tego wspaniałego turnieju!

Od samego początku atmosfera pozwalała na absolutne wyluzowanie od codziennych problemów i zajęcie się tylko i wyłącznie „crème de la crème” projektu playarena.pl, czyli właśnie Reprezentacją Polski w piłce nożnej 6-osobowej. Dmuchanie balonika odczuwało się tylko gdzieś w kuluarach i choć pierwsze dwa mecze mogły nie zachwycać wszystkich miłośników tej odmiany futbolu, to jednak był tylko przedsmak dalszych etapów mistrzostw globu.

Faktycznie, spotkanie z Maroko było bardzo zachowawcze z punktu widzenia obserwatora, ale piłkarsko było to spotkanie rozegrane bardzo mądrze. Miało być bez problemów i było. Spokojne 3:1, ale malkontenci wyszli z nory… „Maroko, to powinniśmy ograć do zera, najlepiej 5,6,7”.

Kolejną pożywką dla kopaczy, którzy „na orliku grają lepiej” był remis z Walią 1:1, ale to nie oni byli w tym momencie na Krecie i nie grali w fazie grupowej Mistrzostw Świata.

„Nie wracajcie do domu”, ach…

No i stało się! Żaden z naszych reprezentantów faktycznie nie chciał zbyt szybko wracać do domu. I cyk - 6:0 z Litwą, gdzie odpalił się prawdziwy ogień. Wykwintny, wysublimowany, wymuskany, idealny, niesamowity. Taki był futbol w wykonaniu „Orłów Hirscha”. Pojechali jak po swoje i pokazali jak grać w piłkę. Ach… co to był za dzień!

Całość ułatwili Nam Walijczycy, którzy przegrali z Maroko i awans był zaklepany. Dzięki temu, można było się lekko rozluźnić na mecz z Belgami. Można było, to fakt… Tylko po co?! ZEUS IS POLISH! Także nie pozostało nic innego niż złapać ten kieliszek rakii z napisem „Belgia” i przechylić go na raz. Bez zająknięcia, bez skrzywienia, NA MIĘKKO. Wychodzimy z pierwszego miejsca w grupie.

POLSKA W 1/8 FINAŁU MISTRZOSTW ŚWIATA!

Z kwitkiem na tym etapie zostali odprawieni już Niemcy, którzy nie byli w stanie przebrnąć przez fazę grupową. Mistrzowie Świata nie wyszli z grupy, ale to nie znaczyło, że już meldujemy się w finale. W grze pozostały takie ekipy jak Kazachstan, Brazylia, Grecja, Węgry, Rosja czy USA. Zwłaszcza ciężko grało się wszystkim przeciwko gospodarzom. Trzy i pół tysiąca widzów buczących na zagrania przeciwnika czy wiwatujących „Hellas, Hellas gol!” plątały nogi kolejnym drużynom.

Nam przystało zmierzyć się z ekipą Bułgarii. Przeciwnik silny fizycznie, przyzwoity technicznie, ale i tu jesteśmy górą… Świetnie dostosowana taktyka do tego spotkania i mieliśmy okazję dopiero początek siły naszej kadry.


Była rakija, to czas na… Tequilę! Po wyeliminowaniu Bułgarów trafialiśmy na zespół z pary Brazylia/Meksyk. Trafiło na ekipę „el Tri”, którzy pewnie pokonali brazylijskie „Kanarki” 2:0. I tu miało być trudniej. Na tyle, że praprzodkowie Azteków mieli postawić nam większy opór niż Bułgarzy, którzy przecież i tak zagrali solidnie, mimo porażki 0:3.

12. minuta spotkania, Bartłomiej Dębicki strzela trzecią bramkę dla RP6, a drugą na swoje konto. Jedną dokłada Ariel Mnochy i mamy 3:0. Dwunasta minuta! 120 sekund  później jest 3:1 i z takim wynikiem schodzą do szatni obie ekipy. Jednak potem było już 4,5, 6 i 7:1. Naszym rywalom warto było oddać, że walczyli do końca i strzelili w ostatnich minutach jeszcze dwie bramki. Kamień z serca! Teraz już jak po swoje…

Półfinał, to Mołdawia. Oczywiście mieliśmy ich ogolić niczym pasterz owcę. No cóż… Tak mówili tylko ci, którzy nie znali realiów turniejów w socca. Mołdawia miała czterech zawodników z przeszłością w piłce na dużym boisku, co mogło być albo handicapem albo bolączką, ale oni już udowodnili wiele. To półfinał Mistrzostw Świata, tu już nie ma mowy o farcie czy prześlizgnięciu się.


Polska, Mołdawia, Grecja i Rosja. Już w tym momencie bez względu czy byłby to mecz o trzecie miejsce czy o końcowe zwycięstwo przeciwnik byłby trudny. Mołdawianie mocno stawiali się naszym. 2:1 i gra bez bramkarza ze strony naszego przeciwnika, by doprowadzić choć do remisu. Walka do końca. Niestety dla nich skończyło się wynikiem 4:1, ale nie odzwierciedla to postawy naszego przeciwnika. Wielki szacunek!

JESTEŚMY PO RAZ DRUGI Z RZĘDU W FINALE MISTRZOSTW ŚWIATA!

Niestety przegrywamy 2:3. Znów przegrywamy finał jedną bramką.

Po raz drugi jesteśmy wicemistrzami świata!

JESTEŚMY DRUGĄ DRUŻYNĄ NA ŚWIECIE!

Nie, nie zadowalamy się przegranym finałem, ale jest co świętować. Historycznie, piłkarsko czy politycznie dostawaliśmy baty. Nie róbmy z siebie wiecznych ciemiężycieli, pokrzywdzonych przez los nieudaczników. Bo czemu?


Zagraliśmy fenomenalny turniej, potwierdziliśmy, że jesteśmy absolutnym topem światowej piłki nożnej 6-osobowej, a nie drużyną, która przegrała finał. Jesteśmy fantastycznymi piłkarzami, mamy fantastycznych kibiców, komentatorów (co doceniają bardzo zagraniczni koledzy). Tworzymy FANTASTYCZNĄ RODZINĘ, która odnosi niewyobrażalne sukcesy.
Mówią o nas wszyscy, o naszej drużynie, kibicach, komentatorach. Mówią dobrze.

Cieszmy się sukcesami.

Przecież do trzech razy sztuka…

powrót do listy

Komentarze

Brak komentarzy
Jeżeli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany. Zaloguj
Advertisement