Ligowe
Dodany: Komentarzy: 0

Jędrzej Kwiatkowski: Szacunek do innych to połowa sukcesu

Łukasz Bilewicz: Czy według ciebie masz szansę zostać najlepszym bramkarzem Ligi?

Jędrzej Kwiatkowski: Cóż, tytuły indywidualne to zawsze jakiś konkurs popularności, chyba, że bierzemy pod uwagę prostą matematykę, ile ktoś bramek strzelił, ile wpuścił przy odpowiedniej ilości spotkań, czy też ile czystych kont zdołał zachować, co biorąc pod uwagę specyfikę gry na Orlikach jest ciekawym kryterium, a których trochę udało się nazbierać na boisku. Jakby na to nie spojrzeć pod kątem liczb szansę zatem mam. Dodatkowo raczej wszystkie ekipy Playareny (poza mającymi staż w ligach amatorskich i nas znających) nie były przygotowane na to, że bramkarz przeciwnej drużyny będzie miał piłkę przy nodze równie często co pozostała piątka na boisku. To też robi sporą różnicę w ocenie zawodnika.

Czy uważasz że zasłużyłeś by nim zostać?

Co tu ukrywać, zagrałem wszystkie mecze w tym sezonie od pierwszej do ostatniej minuty, straciliśmy mniej bramek niż reszta drużyn licząc je na dziesiątki, a tylko jedna z ekip straciła je w ilości dwucyfrowej. Wygraliśmy ligę, wygraliśmy puchar miasta, raczej nie statystowałem stojąc na linii i robiąc za przysłowiowy ręcznik, więc chyba to się raczej broni (śmiech). Oczywiście jest wielu chłopaków, którzy robili za bohaterów spotkań w swoich drużynach, to też trzeba docenić. Osobiście niezwykle szanuje osoby po drugiej stronie bramki, którym chce się grać na tej cokolwiek niewdzięcznej pozycji, więc ktokolwiek nie zdobędzie tego tytułu będzie on – jak w pytaniu – zasłużony. Oczywiście odpowiednio zasłużyła na to cała ekipa Piekarni, bronimy i atakujemy przecież wszyscy w zależności od sytuacji na boisku.

Jaka drużyna lub osoba przeciw której grałeś zapadła ci w pamięć?

To nasz debiutancki sezon w Playarenie Bielsko – Biała więc siłą rzeczy wiele nowości powinno dać się zapamiętać, gdyż w większości widzieliśmy się pierwszy raz na boisku, ale tutaj wyróżniłbym raczej osobę doskonale znaną mi od lat - Maciek Genc (BGT) ma taki młotek w nodze, że do rzutu wolnego z okolic połowy boiska należy podejść z odpowiednim respektem, a gdy bierze udział w akcji ofensywnej należy być bardzo czujnym w bramce. Bardzo aktywnym napastnikiem jest Rafał Adamczyk (Banda Świrów), ciekawym graczem jest Łukasz Miszczak (Lej mi pół), ambicji nie można odmówić Bartkowi Szczypce (Wapienica). Na szczęście to raczej zawodnicy Piekarni Brzuchański bardziej zapadali przeciwnikom w pamięci (śmiech).

Przeciw jakiej ekipie grało ci się najtrudniej?

Jak wspomniałem w rozmowie przed sezonem, do każdego staraliśmy się podejść z odpowiednim zaangażowaniem personalnym, ale tego niewątpliwie zabrakło nam z racji natężenia terminarzy różnych amatorskich rozgrywek w półfinale pucharu Miasta przeciwko Bandzie Świrów, która była wówczas mocno zmotywowana kadrowo. Nie da się ukryć, że było to najcięższe 50 minut w Playarenie w tym roku. Tym większe podziękowania dla osób, które zostawiły wówczas kupę zdrowia na boisku, a rezultat 0-3 delikatnie mówiąc nie był dla naszych rywali do końca sprawiedliwy.

powrót do listy

Komentarze

Brak komentarzy
Jeżeli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany. Zaloguj
Advertisement