JAK FENIKS Z POPIOŁÓW

Dodany: Wyświetleń: 121 Komentarzy: 1

Drużyna DC zwycięża w pięknym stylu!

Reaktywacja na Grzegórzkach !

Destruction Crew 9 - 4 Panathinaikos 

Ciepły jesienne południe. Słońce z trudem przebija się przez chmury. Na boisku przy ulicy Grzegórzeckiej 24 starły się dwa zespoły najwyższej klasy rozgrywkowej.
Po jednej stronie murawy aktualny lider Panathinaikos, po drugiej beniaminek Destruction Crew, który borykał się od dłuższego czasu z kontuzjami. 

Już od pierwszego gwizdka niekwestionowani faworyci ruszyli do huraganowych ataków co rusz strzelając na bramkę bardzo zdyscyplinowanych w defensywie Destruktorów. Jednak te strzały na niewiele się zdały bowiem już w piątej minucie do kontrataku pewnie wybiegł lewoskrzydłowy Krzysztof Kawa , naciskany przez obrońców zdołał oddać strzał, który z trudem został wybity przez golkipera poza linię końcową. Po tym ostrzeżeniu nadszedł czas na rzut rożny. Do piłki pewnie podszedł rozgrywający Kacper Białek, ten posławszy silną centrę wprost na głowę Bogusza Martyny zaraz potem mógł cieszyć się z fenomenalnej asysty. 
Zdziwiona drużyna zielonych zaczęła popełniać proste błędy podczas ataków pozycyjnych. Jeden z takich błędów rozpoczął kolejną bramkową akcję. Tomasz Dzierwa Dzierżewicz doskonale rozprowadził piłkę do skrzydła gdzie wymienił szybką klepkę z Marcinem Szydlikiem ,a następnie pewnym strzałem pokonał niezbyt pewnego bramkarza gości. 
Kolejne minuty to dominacja rozwścieczonych liderów. 
Wszystkie ataki jednak były bardzo czytelne i łatwe do przerwania dla świetnie zorganizowanej obrony w której dzielił i rządził Jasiek Hankus do spółki z Jakubem Nawałą. 
Kolejny atak i kolejna kontra piłkarzy z młotem na piersi zakończona bramką Dzierwy.
W pierwszej połowie również swoją obecność zaznaczył Szymon Szimiszimi siejąc popłoch w szeregach rywali. Zagraniczni obserwatorzy podobnie jak sam trener nie mogli wyjść z podziwu dla kondycji i poświęcenia tego zawodnika. Ręce same składały się do oklasków. 
Nie obyło się również bez kontrowersji. Po ewidentnym faulu Bogusza Martyny na jednym z napastników sędzia odgwizdał rzut wolny. W chwili gdy Mateusz Garguś Garbacz ustawiał mur, jeden z zawodników Panathinakosu oddał strzał w światło bramki. Piłka wpadła do siatki, kuriozalny gol stał się faktem.
Ta sytuacja niczym nie wpłynęła na morale zespołu DC , którzy zdołali strzelić przeciwnikom bramkę do szatni. Wynik do przerwy 
4-1 dla zawodników w czerwonych strojach.

Druga połowa podobnie jak pierwsza rozpoczęła się od nawałnicy ze strony podopiecznych Marcina Guzika. Udało im się strzelić bramkę po strzale z dwudziestego metra. Kiedy wydawało się że zieloni już na dobre złapali wiatr w żagle i wyrównanie to tylko kwestia czasu. Jednak tak się nie stało bowiem do piłki po wygranej walce bark w bark dopadł Marcin Szydlik , który posłał potężną bombę w prawy dolny róg bramki. Strzał nie do obrony - GOL dla DC!.
Niesieni wolą walki i szansą na ligowe przełamanie zawodnicy czerwono czarnych zdobywali kolejne bramki . Najpierw na listę strzelców wpisał się Kacper Białek , później w jego ślady poszedł Bogusz Martyna strzelając jeszcze dwie bramki. Hat- trick stopera to rzecz niebywała . Istny ewenement na skalę światową. Goście zdołali zdobyć jeszcze dwie bramki w tym prawdziwą kandydatkę do bramki kolejki, ba może i nawet rundy !. Połowa boiska stoper Panathinakosu zauważył lekko wysuniętego Gargusia. Zawodnik na co dzień nie zdobywający bramek dzisiaj posłał opadającego liścia idealnie za plecy golkipera rywali. Tak właśnie powinny wyglądać bramki na osłodę ! W ostatniej akcji meczu kiedy już historyczne zwycięstwo DC było pewne kropkę nad i postawił znany i lubiany przez kibiców Dzierwa ! Ostatecznie wynik spotkania to 9-4 dla Destruktorów. 

Po meczu powiedzieli: 
"Jestem dumny, że mogę trenować tak wspaniałą i waleczną drużynę. Od początku wierzyłem, że możemy coś zdziałać w tym meczu. Wiem, że eksperci nie dawali nam zbyt wiele szans, ale nie od dzisiaj wiadomo, że sport to nie same statystki. Tutaj wygrywa ten kto wkłada całego siebie"- skwitował trener DC Kamil Szmit.

"Jako doświadczony bukmacher muszę przyznać, że widziałem już wiele powrotów drużyn do formy, ale chyba nigdy nie widziałem tak spektakularnego. Zawodnicy Destruction Crew powstali jak feniks z popiołów. Po fali niepowodzeń w końcu musiał przyjść czas na hossę."- powiedział po końcowym gwizdku Bożydar Suseł.

Wspaniałe widowisko obfitujące w zarówno finezyjne i pełne polotu zagrania oraz prawdziwą męską walkę do ostatnich minut. 
Ten mecz na pewno przejdzie do historii piłki nożnej sześcioosobowej. 
Jedynym dylematem będzie kategoria w jakiej spocznie w podręcznikach dla młodych adeptów futbolu.

Wróć na stronę drużyny

Komentarze

Maciej Zabagło
+
0
/
-
0
ponad 10 lata temu

Gratulacje :)

Jeżeli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany. Zaloguj
Advertisement