Historyczna wygrana w meczu bez historii.
Sezon powoli dobiega końca, ale to aktualna faza okaże się decydująca. Kulminacyjne będą ostatnie tygodnie ligi, o szczęściu jednych a niepowodzeniu drugich mogą rozstrzygnąć niuanse tudzież dyspozycja dnia. Dziś Zgodzianka mierzyła się z Bandą Łysego.
Ekipa Krzysztofa Wasieczki to triumfator Pucharu Krakowa i udział w półfinałach mistrzostw kraju ma już zagwarantowany. Nie oznaczało to wcale, że czwartkowe spotkanie potraktują ulgowo. Klub z Nowej Huty wciąż nie jest pewny promocji do dalszej fazy, ale jednocześnie zachowuje duże szanse na tytuł mistrza miasta. Pokonać Bandy nam się jeszcze nigdy nie udało, ani w sparingach, a tym bardziej w lidze. Zwykle schodziliśmy z boiska na tarczy. Ten mecz ligowy wydawał się być idealną okazją by w końcu zainkasować komplet punktów z kurdwanowską drużyną.
Początek dla Zgodzianki
Już w drugiej minucie pojedynku w doskonałej sytuacji znalazł się snajper Zgodzianki Daro Godyń, niestety tym razem nie wykorzystał szansy. Zdążył się szybko zrehabilitować, bowiem wykończył akcję golem po świetnym rajdzie prawą flanką Damiana Kuźmy. Bramkę na 2:0 zdobył po znakomitym odbiorze i precyzyjnym uderzeniu jeden z najlepszych tego dnia w naszym zespole, czyli Paweł Reczek. Trzecie trafienie dla nas w tej konfrontacji należało do Andrzeja Szaronia, strzelił kąśliwie a zarazem zabójczo. W tej sytuacji skorzystał z dogrania Mateusza Krajewskiego. Autorem gola numer cztery był nie kto inny jak Marek Szaroń, który przedarł się przez obronę Bandy Łysego na pełnej szybkości. Im bliżej było końca pierwszej połowy tym wydawało się, że chłopcy ze Zgody spuszczają z tonu coraz bardziej. Wykorzystali to nasi rywale, pokazując że nieprzypadkowo należą do najlepiej grających zespołów w lidze. Kilka dynamicznych i składnych akcji drużyny Wasieczki sprawiło, że solidna do tej pory defensywa klubu ze Zgody wpadła w tarapaty. Do przerwy to jednak my prowadziliśmy, a wynik brzmiał 4:3.
Nieudana pogoń Bandy
Druga połowa zwiastowała wielkie emocje, co nie do końca się potwierdziło. Można było się spodziewać, że kurdwanowska ekipa pójdzie za ciosem i pozbawi Zgodziankę wszelkich złudzeń. To my mieliśmy wynik pod kontrolą mimo, że grę prowadzili nasi doświadczeni w bojach przeciwnicy. Po pauzie trzy gole dołożył Godyń, wykańczając indywidualne akcje całego zespołu. Natomiast Mateusz Dobosz swoim mocnym uderzeniem pozbawił bramkarza rywali złudzeń. Gola pieczętującego wygraną zdobył kapitan naszej drużyny, który popisał się przebojowym wejściem między zdezorientowanych defensorów. Natomiast Banda Łysego w swoim stylu dużo utrzymywała się przy piłce, grała na jeden czy dwa kontakty, momentami aż nadto bawiąc się pod naszym polem karnym. Nie przynosiło to upragnionego efektu bowiem piłka po ich strzałach często lądowała obok bramki. Kilka razy znakomitym refleksem popisał się Kuba Szot, który dał do zrozumienia że na finiszu rozgrywek jest w wysokiej formie. Końcowy rezultat tego meczu to 9:5 dla Zgodzianki. Wygraliśmy, choć nasza gra pozostawia wiele do życzenia. Cieszą oczywiście cenne trzy punkty zdobyte z nader niewygodny rywalem.
Przełamanie złej passy
Historyczna wygrana zespołu Szaronia w potyczce z klubem innego ambasadora Krzysztofa Wasieczki stała się faktem. Samo spotkanie nie stało na najwyższym światowym poziomie. Kibicom zapewne zabrakło emocji do samego końca, które z reguły towarzyszą pojedynkom nowohuckiej kapeli. Dziękujemy przeciwnikom za zaangażowanie i sportową postawę. Brawa dla naszych piłkarzy, którzy udowodnili że są głodni sukcesów i nie zawieszają broni w walce o majstra.
OKS Zgodzianka 9:5 ( 4:3 ) Banda Łysego
Gole dla Zgodzianki: 4 x Godyń, 2 x M.Szaroń, Reczek, A.Szaroń, Dobosz
OKS Zgodzianka: Kuba - Damian, Reczu, Aro, A.Szaroń, Mati, Daro oraz Czaja, Kraju, M.Szaroń, Piotrek, Mirek.
Komentarze