Ligowe
Dodany: Komentarzy: 2

Lubin, czyli nie od razu stolicę zbudowano - Część 1

Od jakiegoś czasu głośno było o newsie, który będzie przedstawiać historię rozwoju jednego z najsilniejszych ośrodków Playarena w Polsce - Lubina. Po godzinach ciężkiej pracy, Adamowi Michalikowi i Bartkowi Sawickiemu udało się sporządzić wciągającą i obszerną opowieść o rozgrywkach w ich mieście, która podzielona została na 3 części. Dziś prezentujemy Wam pierwszą z nich...

Lubin - ponure miasto w południowej części Polski, dla którego sport to przede wszystkim oglądanie spotkań lokalnych zespołów występujących w najwyższej klasie rozgrywkowej piłki nożnej i ręcznej. Pewnego dnia powstaje jednak pomysł, aby zaangażować się w uprawianie sportu w wydaniu amatorskim…

Jak się okazało, idea ta była strzałem w dziesiątkę, który stał się początkiem glorii chwały rozgrywek Playarena w naszym mieście.

Kto stworzył rozgrywki w Lubinie?
Historie powstawania amatorskich lig Playarena w kolejnych miastach diametralnie się od siebie różnią. Nasza jest jednak wyjątkowa, bo stworzona została dzięki wspólnej pasji dwóch osób, które razem przez wiele lat organizowały turnieje w popularną jeszcze do niedawna grę Sensible Soccer. Jedną z nich jest Szymon Mikołajczak, aktualnie zawodnik wrocławskiego drugoligowca - Klubu Miłośników Browara „Procent”, zaś drugą osobą - kapitan pierwszej w historii lubińskiej drużyny - Adam Michalik.

To właśnie 11 listopada 2009 roku podczas pewnej rozmowy dwóm wyżej wymienionym przekazana została informacja o istnieniu tak genialnej inicjatywy jaką jest Playarena. Słowa wypowiedziane wtedy przez Szymona znanemu części wrocławiaków jako „Foka” sprawdzają się do dziś : „to świetny pomysł - zbierasz się z chłopakami, zakładacie stronkę drużyny i umawiacie się z innymi na mecz”. Czyż nie jest to najczystsza prawda? Jesteśmy o tym przekonani, ale przejdźmy jednak dalej, czyli do pierwszych spotkań rozegranych w ramach lubińskiej Playarena.

Jak wystartowaliśmy?
Start? Na nim było jedynie pięć ekip – Pawia LubinForsa PrzylesieUstronie III LubinReal Lubin oraz Paroowki. Wszystkie zespoły znały się nawzajem na wylot, ponieważ na porządku dziennym było rozgrywanie meczów pomiędzy nimi jeszcze w czasach, gdy o Playarenie nikt w Lubinie nie słyszał. Podobnie jak to miało miejsce przed założeniem ligi, spotkania już w jej ramach pomiędzy wyżej wymienionymi zespołami były bardzo wyrównane, o czym świadczyła tabela po zaledwie kilku rozegranych meczach, w których w czołówce panował niesamowity gąszcz - Pawia ograła ForsęForsa pokonała Ustronie III Lubin, zaś ci okazali się lepsi od Pawiej. Ostatecznie podczas zimowej przerwy liderem rozgrywek był zespół Adama Michalika, który tylko dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu wyprzedził dwójkę pozostałych rywali.

Pierwsze okienko transferowe
Zima to czas zawirowań w lubińskiej lidze i pierwsze okienko transferowe. Tutaj królem polowania okazał się zespół Pawiej, który ściągnął do siebie „Miziel Team” oraz popularnego „Bara” z rozpadających się Paroowek (podobnie jak Real usunięte z rozgrywek). W ich miejsce doszła tylko jedna nowa drużyna – East Lubin United, która swoje pierwsze spotkanie zdążyła rozegrać jeszcze w styczniu 2010 roku.

Reaktywacja lubińskiej Playarena
Po tym spotkaniu temat Playarena na lubińskich „salonach” podupadł na dwa miesiące. Jednak, gdy wrócił, to już na dobre z kilkoma nowymi zespołami takimi jak: LZS UstronieDominatorzyOrla 51 Lubin oraz THC Jeżyce i Wielki Manhatan Lubin. Nowe drużyny były szansą dla zespołów z czołówki na zdobywanie punktów. Jako pierwszy odskakiwać zaczął zespół Pawiej, który najpierw dwukrotnie odprawił z kwitkiem East Lubin United, a następnie bezapelacyjnie pokonał zespół LZS-u, co przy braku aktywności pozostałych ekip oznaczało, że to właśnie oni najprawdopodobniej zostaną pierwszym historycznym Mistrzem Lubina. Jak się okazało, nic bardziej mylnego…

Na dokładnie miesiąc przed końcem sezonu do rozgrywek wkroczył zespół THC Jeżyce, który niczym walec rozjeżdżał każdego napotkanego rywala. Nie inaczej było w pierwszym starciu z Pawią, która straciła swoją regularność w zdobywaniu punktów. To skutkować musiało tylko jednym – topnieniem przewagi nad najgroźniejszym rywalem w walce o upragniony tytuł. W międzyczasie do rozgrywek dołączały kolejne zespoły na czele z obecnym pierwszoligowcem – Rosyjską Ruletką.

Mecz, który zdecydował o pierwszym tytule mistrzowskim
Ostatecznie o tytule mistrzowskim zadecydować miało rewanżowe spotkanie pomiędzy THC a Pawią, które odbyło się 27 maja 2010 roku na Orliku przy ulicy Szpakowej. Oba zespoły wystąpiły w nim w niemal najsilniejszych składach, co oznaczać mogło tylko jedno – nikt tego meczu na pewno nie odpuści do końca. Tak też się stało. Pierwsza połowa to przede wszystkim badanie swoich sił, o czym świadczyć może tylko jedna bramka strzelona w przeciągu 35 minut, którą zdobyła drużyna THC.

Początek drugiej części spotkania przybrał podobny scenariusz jak pierwsza połowa, ale tylko do czasu zdobycia bramki przez Pawią, która otworzyła worek z bramkami. Wart odnotowania jest fakt, że za każdym razem to Jeżyce wychodziły na prowadzenie, a Pawia goniła wynik, który ustabilizował się dopiero na dłużej przy stanie 3:3.

Gdy wydawało się, że właśnie takim rezultatem zakończy się spotkanie dwóch najlepszych zespołów pierwszego historycznego sezonu Playarena, po raz kolejny objawił się niebywały talent czołowego zawodnika zespołu THC – Artura Surmacza, który w ostatniej akcji spotkania z niebywałym spokojem z linii pola karnego kapitalnym strzałem w samo okienko bramki pokonał bramkarza Pawiej, zapewniając tym samym zwycięstwo swojej ekipie.

Niewątpliwie spotkanie to było jednym z najciekawszych i najbardziej emocjonujących meczów w historii lubińskiej Playarena. Można też śmiało stwierdzić, iż miało ono wielkie znaczenie dla THC, które podbudowane zwycięstwem nad najgroźniejszym rywalem bezproblemowo rozkładało na łopatki kolejne lubińskie zespoły. Dzięki temu swój pierwszy sezon udało im się zakończyć bez straty punktów (20 zwycięstw) i 13 oczkami przewagi nad drugą w tabeli Pawią.

Nagrodą za 1.miejsce w rozgrywkach była oczywiście przepustka na Finał Mistrzostw Polski Playarena Cup 2010, która jak się okazało, przysporzyła mistrzom ciężki orzech do zgryzienia.(...)

O schodach, które pojawiły się na horyzoncie pierwszych Mistrzów Lubina oraz o przebiegu rywalizacji w drugim już sezonie lubińskich drużyn będziemy mogli jednak przeczytać dopiero w 2. części tej pasjonującej historii, na którą już teraz wszystkich Was zapraszamy. Na zakończenie informujemy, iż jej premiera ukaże się za kilka dni.

powrót do listy

Komentarze

Adam Michalik
+
0
/
-
0
ponad 13 lata temu

Zapraszamy na kolejne części w których znajdą się ciekawostki o których mało kto wie jak dotąd :) Lubin!

Krzysztof Goły
+
0
/
-
0
ponad 13 lata temu

ee mogliscie dac odrazu calosc :D

Jeżeli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany. Zaloguj
Advertisement