Ligowe
Dodany: Komentarzy: 0

Mateusz Belka: Wyciągniemy wnioski z Katowic i za rok wrócimy na MP silniejsi

Drużyna ta przebojem wdarła się na wrocławskie orliki, a o mały włos nie awansowała także w debiucie na arenie ogólnopolskiej do najlepszej szesnastki ekip w naszym kraju. Mowa o zespole Sancho Panza, której kapitan Mateusz Belka zgodził się z nami chwilę porozmawiać. Zapraszamy do lektury!

Oliwier Salamon: W Waszym drugim sezonie Playarena odnosiliście same sukcesy. Czy przed zapisaniem się do ligi wierzyliście, że to wszystko może stać się faktem?

Mateusz Belka: Zacznę od tego, że dziękuję za zaproszenie do wywiadu. Bardzo mi miło. Po to zapisaliśmy się do ligi. Cel był prosty. Jak najszybciej dostać się do Ekstraklasy. Cieszę się, że udało nam się to tak szybko.

Drugie miejsce w Pucharze Wrocławia, zwycięstwo w turnieju Summer Cup, mistrzostwo drugiej ligi, wyjazd na Mistrzostwa Polski, gdzie odpadliście dopiero w najważniejszym spotkaniu, pokazując Wasz potencjał. Ciężko było osiągnąć te sukcesy?

Ostatnie pół roku było naprawdę zwariowane. Do zaplecza Ekstraklasy awansowaliśmy w styczniu, czyli w połowie sezonu. Kiedy dowiedzieliśmy się, że wygranie 1  ligi daje przepustkę na Mistrzostwa Polski, cel był jasny. Żeby dogonić czołówkę graliśmy po 2-3 mecze w tygodniu. Kilka razy graliśmy dwa mecze jednego dnia, przyjeżdżaliśmy na spotkania gołym składem, wielokrotnie bez bramkarza. Grania było aż za dużo, ale myślę, że dzięki temu maratonowi staliśmy się po prostu dużo lepszą ekipą. Te wszystkie poświęcenia zaprocentowały wynikami. Szkoda, że zabrakło tej „wisienki na torcie” w postaci awansu do finału w Warszawie. Należało się to chłopakom, za kawał dobrej roboty, jaką odwalili w tym sezonie.

Co wyróżnia Wasz zespół, że w tak krótkim czasie zdobyliście taką renomę?

Jak mówi nasz ulubiony starszy kolega Dominik Olszewski, czyli kapitan Wolves Wrocław, jesteśmy młodzi, szalenie przystojni i nie zdążyliśmy się jeszcze rozpić. Myślę, że to, co nam daje siłę, to atmosfera w drużynie. Świetnie się dogadujemy, nie ma żadnych zgrzytów. Każdy z nas trenuje, także w klubach od A-klasy po 4 ligę, wszyscy po cichu marzymy o graniu w piłkę zawodowo i to nas na pewno napędza. Mam nadzieję, że ta chęć stawania się coraz lepszym u każdego z nas poprowadzi Sancho do wielkich rzeczy na boiskach Playarena.

Na boisku jesteście kolektywem czy może indywidualności prowadzą Sancho do zwycięstw?

Zdecydowanie kolektyw. Wszyscy jesteśmy na podobnym poziomie, na boisku każdy walczy dla drużyny. Nie zmienia to jednak faktu, że w kluczowych momentach możemy polegać na indywidualnościach. Przykładem „człowiek-maszyna” Andrzej Kosior, który jest niezastąpiony i dla nas po prostu bezcenny. W jednym meczu zaskoczy wyżej wymieniony, w innym zaszaleje Michał Zbryk czy Eryk Klimczak. W Katowicach w meczu z 10-ką Bytom, odpalił Mati Salamaga. Zawodnik od zadań defensywnych zapakował drużynie, w której grało trzech reprezentantów Polski, dwie bramki. Wracając do poprzedniego pytania, to jest także nasz duży atut, że w kluczowych momentach każdy jeden z zawodników potrafi pociągnąć drużynę do przodu.

Niedawno wróciliście z Mistrzostw Polski Ligi Nike Playarena. Jak oceniacie przygotowanie tego turnieju przez organizatorów? Wszystko było w porządku czy może macie jakieś porady przed przyszłorocznymi zawodami?

Za rok poprosimy tak z 20 stopni mniej. Turniej super zorganizowany, atmosfera obłędna, Ambasadorzy pomocni. Impreza tak nam się spodobała, że będziemy wpadać co roku.

Co powiesz o Waszym występie? Plan minimum Sancho został wykonany?

Przed turniejem nikt na nas nie stawiał. Dochodziły do nas też głosy, że jedziemy tam niezasłużenie. Dzięki temu jechaliśmy bez presji na wynik, wiedzieliśmy, że możemy wiele, a nie musimy nic. Plan minimum, jaki sobie wyznaczyliśmy, to awans z grupy. Doszliśmy do meczu o wszystko, przegraliśmy i niedosyt oczywiście pozostał. Za rok poprawimy ten wynik, jestem tego pewien.

Parę dni już minęło po Waszym ostatnim turnieju. Czy już wiecie, co poszło nie tak w meczu decydującym o awansie Sancho? Czy po prostu drużyna z Lublina tym razem była poprzeczką nie do pokonania?

Mamy umiejętności i charaktery, dzięki którym stać Nnas na wiele. To, czego nam brakuje, to doświadczenie, a co za tym idzie, chłodnych głów. Drużyna z Lublina była jak najbardziej do pokonania. Przypadkowe bramki, samobój, do tego ogromne zmęczenie po meczu z 10-ką zrobiło swoje. Padliśmy na kolana i nie mieliśmy już sił się podnieść. Bardzo szkoda tego meczu, ale wyciągniemy z niego naukę i za rok wrócimy silniejsi.

Jakie humory dopisywały po ostatnim meczu? Była to radość uzyskania tak dobrego wyniku, jednak ukryta przez ostatnią porażkę?

Humory były paskudne. Mi osobiście ze złości chciało się płakać, bo jako kapitan powinienem zespół w takim momencie podnieść z kolan, a nie potrafiłem nic zrobić. Ogólnie to nie był na pewno mój dzień. Godzinę po wszystkim już było ok, humory wróciły i cieszyliśmy się po prostu swoim towarzystwem. Wnioski wyciągnięte, za rok wrócimy silniejsi.

Jakie macie cele na Wasz pierwszy sezon w ekstraklasie? Z wieloma drużynami już wygraliście swoje spotkania - nawet z obecnym mistrzem. Czy powalczycie o miejsce na podium?

Celem jest wywalczenie przepustki na Mistrzostwa Polski. Jeśli się nie uda, to będzie to sezon stracony. Medale? Czemu nie? Wszystko w naszych rękach, a raczej nogach.

Planujecie jakieś zmiany kadrowe przed sezonem?

Trwają rozmowy z Kylianem Mbappe, ale Monaco chce wymienić go na Andrzeja Kosiora, a na to na pewno się nie zgodzimy.  Ściągnęliśmy już dwóch fajnych grajków. Myślę, że wystarczy.

Co podoba Ci się w rozgrywkach Playarena? Czy są jakieś minusy, które chciałbyś zmienić w tych rozgrywkach?

Według mnie to najlepsze rozgrywki dostępne we Wrocławiu. Ligi typu Wrocbal czy ŚląskPRO mają wysokie wpisowe i są rozgrywane tylko w naszym mieście. Wielkim atutem rozgrywek Playarena są przede wszystkim rozgrywki ogólnopolskie, które przyciągają ambitnych piłkarzy jak magnes. Od poprzedniego sezonu weszła też Liga Mistrzów. Rozgrywki na szczeblu europejskim, to byłoby coś pięknego. Wierzę, że Sancho kiedyś zostanie mistrzem kraju i dostąpimy zaszczytu reprezentowania Polski na takim turnieju.

Dziękuje za wywiad. Życzymy Sancho zrealizowania nowych planów i uzyskania jeszcze lepszych wyników w lidze Playarena! Może na koniec chciałbyś dodać coś od siebie?

Korzystając z chwili w blasku fleszy, chciałbym pozdrowić moją dziewczynę Zuzię i mamusię, żeby nie była zazdrosna.

 

powrót do listy

Komentarze

Brak komentarzy
Jeżeli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany. Zaloguj
Advertisement