PL6
Dodany: Komentarzy: 0

Mecz tygodnia: Retkinia bliska zwycięstwa, ale hit rozgrywek dla mistrza Polski!

W niedzielny wieczór byliśmy świadkami spotkania, które z pewnością może kandydować do tytułu meczu rundy wiosennej. Emocji nie brakowało, ale o tym wiadomo było już wtedy, gdy obie ekipy zjawiły się na boisko w bardzo silnych składach. Nie zabrakło również kibiców, którzy byli ciekawi rozstrzygnięcia łódzkiego szlagieru. Jak się okazało, po pełnym zwrotów widowisku, lepsi okazali się ostatecznie mistrzowie Polski, którzy pokonali Retkinię 7:6.

W spotkanie lepiej weszła Retkinia, która wykorzystała rozkojarzenie gospodarzy w pierwszych minutach. Dość szybko odpowiedział jednak Alan Nowak i tak było praktycznie przez całe spotkanie, bo żadna z drużyn nie oddaliła się od drugiej na więcej niż jedną bramkę. To pokazuje tylko, jak zacięty i dramatyczny był to pojedynek. Pięć minut później, po trafieniu Maciąga, Retkinia znowu wyszła na prowadzenie, które dość długo się utrzymywało. W pewnym momencie na strzał z pierwszej piłki z dystansu zdecydował się jednak Adamski, którego kapitalne uderzenie wylądowało w samym okienku bramki, a bezradny Dresler nawet nie drgnął. To dało dodatkowe siły mistrzom Polski, którzy chwilę później za sprawą Rafała Chorążego wykorzystali gapiostwo bramkarza i wyszli po raz pierwszy w spotkaniu na prowadzenie. W końcówce ze znakomitej strony zaprezentował się za to Adrian Nowacki, który wielokrotnie ratował swój zespół przed stratą bramki i pierwsza odsłona zakończyła się wynikiem 3:2.

W przerwie trener gości Dariusz Janczak dość długo rozmawiał ze swoją drużyną i na efekty nie trzeba było długo czekać. Tuż po wznowieniu gry Łukasz Dynel zapakował bowiem piłkę do siatki, doprowadzając do remisu. Cater-Group odpowiedział błyskawicznie. Indywidualną akcję zdecydował się przeprowadzić reprezentant Polski Norbert Dregier, który strzałem spod siebie pokonał bramkarza Retkini. To tylko podrażniło podopiecznych Dariusza Janczaka, bo od tego momentu to oni zaczęli przeważać. Najpierw Rosiak trafił do pustej bramki, a następnie dwukrotnie słupek ratował mistrzów Polski przed utratą kolejnego gola. Gdy wydawało się, że kwestią czasu jest bramka na 5:4 dla Retkini, gospodarze, po szczęśliwym rykoszecie, powrócili na prowadzenie. Na 8 minut przed końcem hat-tricka skompletował jednak bardzo dobrze dysponowany tego dnia Łukasz Dynel, a za chwilę na 6:5 trafił Adrian Filipiak i zanosiło się na to, że dojdzie do niespodzianki.

Wtedy Cater-Group po raz kolejny udowodnił, że odrabiać straty potrafi jak mało kto. W 56. minucie Bendkowski zdecydował się bowiem na strzał z dystansu, który wylądował w dolnym rogu bramki. Na 2 minuty przed końcem doszło z kolei do ogromnej kontrowersji. Według zawodników Retkini w polu karnym faulowany przez Rafała Chorążego był Łukasz Dynel, lecz sędziego niestety nie było, a popularny "Choro" nie przyznał się do faulu i mimo kłótni, skończyło się na oddaniu piłki gościom. Rozwścieczona Retkinia rzuciła się jeszcze do huraganowego ataku, ale na jej nieszczęście nadziała się na kontrę, którą perfekcyjnym strzałem wykończył… Mariusz Rachubiński (były zawodnik Retkini). Czasu na doprowadzenie do wyrównania już zabrakło, co oznaczało, że łódzki szlagier zakończył się zwycięstwem Cater-Group 7:6!

Cater-Group - Retkinia Crew 7:6 (3:2)

Bramki:
- Cater: Mariusz Rachubiński, Kamil Bendkowski, Rafał Chorąży, Alan Nowak 2, Łukasz Adamski, Norbert Dregier.
- Retkinia: Łukasz Dynel 3, Adrian Filipiak, Michał Maciąg, Michał Rosiak.

Dariusz Janczak (Retkinia Crew)Jestem zniesmaczony tą sytuacją z końcówki. Uważam jednak, że sam mecz stał na bardzo wysokim poziomie. Z naszej perspektywy faul był ewidentny i szkoda, że kolejne spotkanie z Caterem kończy się nie podyktowaniem dla nas rzutu karnego, który mógł przesądzić o końcowym wyniku. Z gry mojego zespołu jestem bardzo zadowolony i szkoda, że chcąc bardzo wygrać, nadzialiśmy się na kontrę i przegraliśmy mecz, w którym na porażkę absolutnie nie zasłużyliśmy!

Rafał Chorąży (Cater-Group)Jeżeli chodzi o samo spotkanie, to wyglądało ono podobnie jak wszystkie nasze poprzednie starcia, czyli było wyrównane i pełne walki do samego końca, a jego tempo było bardzo szybkie. Wydaje mi się, że o naszej wygranej przesądziła szeroka i wyrównana kadra tego dnia oraz to, że tym razem zdecydowanie odważniej podeszliśmy do przeciwnika. W tym meczu zadebiutowało dwóch nowych zawodników i już widać, że będą to solidne wzmocnienia. Spotkanie na pewno mogło się podobać ze względu na to, iż mimo dużej ilości starć stykowych, nikt nie wykłócał się o faule. Co do tej jednej kontrowersji, z mojej perspektywy nie ma mowy o faulu i karnym. Ten incydent nie różnił się niczym od wszystkich pozostałych w tym meczu, a poza tym przeciwnik finalnie doszedł do strzału i nie trafił. Takie spotkania zawsze z racji tempa narażone są na kontrowersje. Nawet obecność sędziego w poprzednich starciach pokazała, że nie ma gwarancji zadowolenia dwóch stron. Dziękuję Retkini za świetne zawody i z niecierpliwością czekam na rewanż, ale tym razem w finale Mistrzostw Polski!

Chyba każdy, kto był na meczu, nie żałuje poświęconego czasu. Spotkanie było fenomenalne, oglądaliśmy w nim piękne akcje i kapitalne bramki. Pomimo braku sędziego i tej ostatniej sytuacji, mecz toczony był w atmosferze fair play, o czym świadczy fakt, iż obyło się bez większych sprzeczek i kontrowersji. Retkinia udowodniła, że posiada ogromny potencjał, ponieważ chyba z przebiegu spotkania miała więcej klarownych okazji do zdobycia gola niż Cater. Gospodarze pokazali z kolei, że bardzo ciężko będzie komukolwiek się do nich zbliżyć i pewnie zmierzają po obronę mistrzostwa Łodzi.
 

 

 

powrót do listy

Komentarze

Brak komentarzy
Jeżeli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany. Zaloguj
Advertisement