Mistrzostwa Polski
Dodany: Komentarzy: 0

"Zdobycie tytułu Mistrza Polski po raz drugi w historii to uczucie nie do opisania"

Dwa lata temu wraz z kolegami z Flying Dragons podnosił na stadionie warszawskiej Polonii Puchar Ligi Nike Playarena. W 2015 nie udało się obronić tytułu, więc razem z kilkoma innymi zawodnikami Smoków przeniósł się do czwartej drużyny ubiegłorocznych Mistrzostw Polski z nastawieniem na jasny cel - wygrać z każdym i ponownie stanąć na najwyższym stopniu podium. Jak się okazało, sztuka ta się udała, w efekcie czego o Hubercie Mikołajczyku możemy powiedzieć, że 30 lipca zapisał się w kartach historii piłki nożnej 6-osobowej w naszym kraju.

Przemysław Kaczmarek:
Zdobywając drugi raz tytuł Mistrza Polski w piłce nożnej 6-osobowej, bez wątpienia zapisałeś się w historii tej dyscypliny sportu. Jak smakuje ten sukces?

Hubert Mikołajczyk: Tego po prostu nie da się opisać słowami, bo zabrakłoby mi przymiotników. Najlepiej osiągnąć taki sukces samemu i poczuć to na własnej skórze.

W tamtym roku Ty, Alan Nowak i Rafał Chorąży zdecydowaliście się opuścić ekipę Flying Dragons i przejść do Cater-Group. W ten sposób powstała drużyna Flying Cater-Group. Czy od samego początku postawiliście sobie za cel zdobycie tytułu Mistrza Polski?

Naszym pierwszym celem było zdominowanie łódzkich rozgrywek, co po uzyskanych wynikach (zdobycie mistrzostwa i Pucharu Łodzi) widać, jak najbardziej się udało. Następnie chcieliśmy zaistnieć na arenie ogólnopolskiej. W walce o Fortuna Puchar Polski Playarena nam nie poszło i tak naprawdę nie wiem, czym to było spowodowane. Może zignorowaliśmy rywali, może forma gdzieś uciekła, może źle dobraliśmy taktykę. Niemniej jednak wyciągnęliśmy wnioski i na turniej eliminacyjny Mistrzostw Polski do Włocławka pojechaliśmy z innym nastawieniem, dzięki czemu udało się awansować do Warszawy bez większych problemów. Do stolicy jechaliśmy już za to po jedno - po zdobycie tytułu Mistrza Polski.

Jaka jest różnica pomiędzy drużyną, która zdobyła mistrzostwo Polski w 2014 roku, a tą, która zdobyła tytuł w tym sezonie?

W 2014 roku byliśmy drużyną pewną siebie, ale grającą bardziej na fantazji. Ta z 2016 roku to ekipa stworzona na miarę Mistrza Polski, która wiedziała po co jedzie do Warszawy.

Czy informacja o tym, że wygrywając Mistrzostwa Polski, będziecie mogli rywalizować w EMF Champions League, sprawiła, że podeszliście do rywalizacji jeszcze bardziej zmotywowani?

Na pewno informacja ta sprawiła, że w czasie Mistrzostw Polski byliśmy jeszcze bardziej zmotywowani. Ponadto, wiele łódzkich drużyn nie wierzyło w fuzję Flying Cater-Group i to też dawało nam dodatkowego kopniaka.

Co takiego powiedzieliście sobie po sromotnej porażce z Dynamikiem Toruń w Pucharze Polski, że potem na Mistrzostwach Polski graliście już jak z nut?

Do tamtego meczu źle podeszliśmy. Spotkanie nam się nie ułożyło. Szybko straciliśmy bramkę, a specyfika meczów 2 x 10 minut jest taka, że musieliśmy grać chaotycznie. W Mistrzostwach Polski wyciągnęliśmy na całe szczęści wnioski. Pojechaliśmy na nie z innym nastawieniem i innym pomysłem na grę, co później okazało się kluczem do sukcesu.

Najtrudniejszy Wasz mecz w turnieju finałowym to chyba wygrana z Superstar Team Białystok po dogrywce Playarena Turbo. Czy widać było po Twoich kolegach, że w tym meczu chcą wygrać za wszelką cenę, wyrównując tym samym z białostocką ekipą zeszłoroczne rachunki? Przypomnę, że Cater przegrał rok temu w meczu o trzecie miejsce właśnie z Superstarem.

Myślę, że żadnych rachunków nie chcieliśmy wyrównywać, tylko wyjść na boisko i wygrać jak każdy inny mecz. Szkoda, że nie udało się tego dokonać w regulaminowym czasie gry, bo straciliśmy dużo sił, ale najważniejsze, że finalnie przechyliliśmy szalę zwycięstwa na naszą stronę. Pokazaliśmy w tym spotkaniu charakter, bo ze stanu 0:1 doprowadziliśmy do wyniku 2:1.

Jakie są Twoim zdaniem najmocniejsze punkty Waszej drużyny, a które elementy powinniście jeszcze poprawić?

Słabe punkty ciężko mi wskazać. Na pewno największym atutem to dwie ostoje defensywy, czyli Rafał Chorąży i Kamil Bendkowski. Przejść tą dwójkę to nie lada wyczyn. Mamy też motory napędowe z przodu, czyli Alana Nowaka czy Adriana Płuciennika, jednak tak naprawdę każdy w naszej drużynie daje odpowiednią jakość, czego efektem są nasze sukcesy.

Odbiegnijmy na koniec od sportowego aspektu rozgrywek. Niedawno zgłosiłeś się na Ambasadora Playarena w Łodzi. Co Twoim zdaniem wymaga największej poprawy w pracy łódzkich Ambasadorów oraz jakie kwestie organizacyjne są według Ciebie niedopracowane jeszcze do końca?

Na pewno decyzyjność i stanowczość. Ciągłe zmienianie decyzji skutkuje tym, że wszyscy dookoła są niezadowoleni. Słyszy się z tego powodu, że niektórym po prostu odechciewa się grać w rozgrywkach Playarena. Wydaje mi się, że to trzeba zmienić na pewno, bo Playarena to wspaniały projekt, który daje wiele radości, o czym przekonałem się na własnej skórze. Mam jeszcze kilka innych pomysłów na poprawienie paru rzeczy, ale teraz nie chcę ich zdradzać. Reszta rzeczy, które będą do poprawki, wyjdą z kolei zapewne w "praniu".

Dzięki za rozmowę i powodzenia w Mariborze!

Dzięki wielkie. Trzymajcie za nas kciuki!
 

FORTUNA_BANNER_TWO

 

powrót do listy

Komentarze

Brak komentarzy
Jeżeli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany. Zaloguj
Advertisement