Ligowe
Dodany: Komentarzy: 0

Łódź: Sensacja stała się faktem. Trzecioligowiec w finale Open Cup!

W niedzielę (8 czerwca) przy ul. Łanowej w Łodzi rozegrano drugi półfinał Pucharu Open Cup. Naprzeciw siebie stanęli lider 2 ligi (Grupy B), czyli Drink Team Teo oraz lider 3 ligi (Grupy A), czyli Bella Vita. Faworytem większości, do której zaliczali się również przedstawiciele łódzkich rozgrywek, był drugoligowiec. Goście nie zamierzali być jednak „łatwym kąskiem” dla DTT, jakim zostali nazwani w jednym z artykułów poprzedzających półfinał. Dzięki temu mecz był bardzo wyrównany, a ostatecznie wygrali go niespodziewanie piłkarze BV, którzy okazali się lepsi od swojego przeciwnika dopiero po rzutach karnych.

W pierwszej połowie minimalnie lepszy drugoligowiec
Niestety dla Bella Vity, już przed meczem musiała się ona zmagać z problemami. Dzień wcześniej groźnie wyglądającej kontuzji nabawił się Sylwester Strójwąs, a kilka godzin przed rozpoczęciem spotkania urazu ręki doznał Kacper Krzeczewski. W dodatku dwóch zawodników trzecioligowca nie dojechało na mecz. Przez chwilę istniało więc zagrożenie, że Bella Vita będzie musiała sobie radzić w tym niemiłosiernym skwarze w 8-osobowym składzie. Ostatecznie jednak zarówno Krzeczewski, jak i Strójwąs pojawili się w wyjściowej „6”.

Półfinałowe starcie świetnie rozpoczęło się dla przyjezdnych, którzy już w 1. minucie wykorzystali niepewną interwencję bramkarza gospodarzy i zdobyli gola. Jego autorem był wyżej wspomniany Strójwąs. Równie szybko odpowiedzieli gracze DTT. Nieporozumienie bramkarza z obrońcą trzecioligowca wykorzystał, doprowadzając do remisu, Adrian Stangreciak. Następnie inicjatywę przejęli gospodarze, jednak to goście w 10. minucie ponownie wyszli na prowadzenie za sprawą indywidualnej akcji Damiana Szczepaniaka. Podobnie jak przy pierwszym golu, z korzystnego wyniku nie cieszyli się jednak zbyt długo, ponieważ dwie minuty później wyrównał Artur Jędrzejewski. Po chwili DTT prowadziło już 3:2, kiedy to błąd Piotra Jareckiego i bramkarza BV wykorzystał Bartosz Strojkowski.

Golkiper gości odkupił po części swoje winy w 20. minucie, kiedy jego kapitalne dogranie w pole karne przeciwnika na bramkę strzałem głową zamienił Szczepaniak. Dwie minuty później drużyna Kacpra Krzeczewskiego ponownie wyszła na prowadzenie, po świetnym lobie Michała Smolarskiego. Po chwili i kolejnym błędzie bramkarza Bella Vity było już 4:4. Chciał on nabić przeciwnika, jednak Jędrzejewski okazał się sprytniejszy, nie dał się oszukać i umieścił piłkę w pustej bramce. Następne dwa gole zdobył Mateusz Podsiedlik i wyprowadził Drink Team Teo na dwubramkowe prowadzenie. Szczególnie gol na 6:4 był przedniej urody - piłka odbiła się od poprzeczki, a następnie za linią bramkową, po czym wypadła z bramki. Przed przerwą przyjezdni byli w stanie odpowiedzieć jedynie strzałem Jareckiego w poprzeczkę, więc na przerwę schodzili przegrywając 4:6.

Przebudzenie BV doprowadziło do rzutów karnych
Kto myślał, że jest już po meczu, ten był w błędzie. W przerwie nastąpiła jedna istotna zmiana, w bramce gości Kacpra Krzeczewskiego zastąpił Bartek Tkaczyk, jednak to nie bramkarz BV, bynajmniej nie w pierwszych minutach drugiej części, odgrywał kluczową rolę na boisku - najważniejsi byli wówczas gracze ofensywni. Już 3 minuty po rozpoczęciu drugiej połowy kontaktowe trafienie zaliczył Szczepaniak, a po chwili dorzucił on swoją czwartą bramkę w tym spotkaniu, która dała Bella Vicie wyrównanie. W 43. minucie na prowadzenie wyprowadził przyjezdnych Mateusz Kabza. Po trzech ciosach po przerwie w końcu otrząsnęli się gospodarze, którzy wyrównali minutę później. W 47. minucie drużyna Tomasza Tyczyńskiego ponownie wyszła na prowadzenie, a tym razem do bramki Tkaczyka trafił Podsiedlik. Minutę później miała miejsce chyba kluczowa akcja tego meczu. Defensor przyjezdnych Adam Dąbrowiecki ofiarną interwencją przeciął groźnie zapowiadający się kontratak Drink Team Teo. Po chwili piłka trafiła do Szczepaniaka, który oszukał rywali i strzałem z woleja pokonał bramkarza gospodarzy. Znów mieliśmy remis, a do końca meczu pozostawało jeszcze 20 minut.

Ze względu na potworny upał gracze obu zespołów mieli coraz mniej sił. Mimo to i jedni i drudzy w dalszym ciągu dążyli do zapewnienia sobie zwycięstwa w regulaminowym czasie gry, a golkiperom obu drużyn przychodziły w sukurs co rusz słupki i poprzeczki. Nareszcie na 10 minut przed końcem spotkania na prowadzenie BV wyprowadził Piotr Jarecki i wydawało się, że goście dowiozą korzystny wynik do końca, gdyż mądrze się bronili i wyprowadzali groźne kontry. DTT przez dobre kilka minut bezskutecznie próbowało sforsować defensywę przyjezdnych i pokonać Bartka Tkaczyka. Udało im się to w 67. minucie po błędzie zawodników Bella Vity. Było 9:9, a do końca starcia pozostawały 3 minuty plus to, co doliczy obecny na tym spotkaniu, pilnujący czasu, Ambasador Piotr Galanciak, który zdecydował się dorzucić jeszcze 180 sekund. Gracze obu ekip nie mieli już jednak sił i nie wydarzyło się już nic ciekawego, a to oznaczało jedno - konkurs rzutów karnych. Koniec meczu bardziej ucieszył chyba Drink Team Teo, które w swoim składzie miało starszych i bardziej doświadczonych zawodników, a ponadto grało u siebie, co stawiało ich w roli faworytów w serii „jedenastek”.

Konkurs „jedenastek” dla Bella Vity
Kapitanowie obu zespołów musieli wybrać piątkę graczy (4 zawodników z pola + bramkarz), którzy będą wykonywali rzuty karne. W drużynie przyjezdnych długo trwała narada, kto ma bronić. Ostatecznie do bramki gości na rzuty karne wrócił Kacper Krzeczewski. Po chwili przerwy rozpoczął się konkurs, a wraz z nim gra psychologiczna, sprawdzająca nerwy graczy DTT i BV. Najpierw długo rękawice zakładał Krzeczewski, jednak nie zdekoncentrowało to w żaden sposób świetnie dysponowanego tego dnia Mateusza Podsiedlika, który pewnym strzałem wyprowadził gospodarzy na prowadzenie 1:0. Następnie do piłki podszedł Piotr Jarecki. Przed wykonaniem rzutu karnego przeszył on wzrokiem golkipera Drink Team Teo - Sylwestra Kaczmarka, który nie pozostał mu dłużny, próbując rozproszyć go ruchami wykonywanymi na linii bramkowej. I tym razem górą był strzelec, choć bramkarzowi niewiele zabrakło, żeby wybronić to uderzenie.

Kolejnym egzekutorem był Bartek Strojkowski, który zanim oddał strzał, futbolówkę zaniósł mu Krzeczewski. Obaj gracze wymienili wówczas ze sobą uśmiechy. Bardziej pomogło to przyjezdnym, ponieważ po chwili ich kapitan obronił uderzenie Strojkowskiego. Bella Vita była w bardzo dobrej sytuacji, ale „jedenastkę” musiał wykorzystać Sylwester Strójwąs. Specjalista w tej dziedzinie i tym razem się nie pomylił, choć golkiper DTT znów był bliski obrony strzału. Przed ostatnią serią BV prowadziło 2:1, a kolejnym egzekutorem był Artur Jędrzejewski. Tym razem Krzeczewski również powtórzył manewr z niesieniem piłki strzelcowi. Niestety dla gospodarzy, ich gracz spalił się psychicznie i atomowym strzałem trafił jedynie w poprzeczkę. W ekipie Bella Vity wybuchła radość, gdyż pudło Jędrzejewskiego oznaczało, że to właśnie oni zagrają w finale Pucharu Open Cup.

Drink Team Teo - Bella Vita 9:9 (6:4) - 1:2 w rzutach karnych



Postawa wszystkich półfinalistów godna podziwu
Warto zaznaczyć, że w tym meczu spotkali się godni siebie przeciwnicy, bo zarówno gracze DTT, jak i BV mieli swoje okazje, żeby rozstrzygnąć to spotkanie na swoją korzyść w regulaminowym czasie gry. Tak się jednak nie stało i o awansie do finału decydowały rzuty karne, które lepiej egzekwowały i broniły „młode wilki” z Bella Vity. Zwycięzcom wypada życzyć powodzenia w finale, a przegranym pogratulować postawy i walki do końca, tym bardziej że nie muszą się specjalnie podłamywać, gdyż mają zapewniony awans do 1 ligi. Bez wątpienia było to jeszcze bardziej emocjonujące spotkanie niż pierwszy półfinał, bo obfitowało w jeszcze więcej trafień, a triumfatorów musiały wyłonić rzuty karne. Co warto podkreślić, w obu meczach panowała dobra atmosfera do gry w piłkę i obyło się bez żadnych kłótni i awantur, choć przecież stawka obu pojedynków była bardzo duża. Zachowanie, jakie prezentowali w półfinałach zawodnicy Łdz Fiero Polesie, Drink Team Teo, Saint’s i Bella Vity powinno być przykładem dla niektórych bardziej konfliktowych zespołów.

Finał Open Cup już w niedzielę
Finał Open Cup pomiędzy Bella Vitą a Saint’s odbędzie się już w najbliższą niedzielę (15 czerwca) o godz. 18:00 na Orliku przy ul. Malczewskiego. Wszystkich serdecznie zapraszamy, ponieważ skoro tak ogromne emocje mieliśmy w półfinałach, to pomyślmy, co może nas czekać w finale.

powrót do listy

Komentarze

Brak komentarzy
Jeżeli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany. Zaloguj
Advertisement