I oto właśnie zamknął nam się rok w wykonaniu niektórych ekip, a konkretnie tych, które zagrały kolejki awansem, lub czekają na walkowera w weekend. Należą do nich Toho, które rok zaliczy do wybitnie udanych, CTSK, które również ma powody, żeby cieszyć się z minionych 365 dni, a także odbudowany, po jesieni 2018, Drink Team Brwinów!

Mistrzowie zamknęli rundę po mistrzowsku. Hangover od dawna nie przegrał tak wysoko meczu, bo aż 17:4. Po 50 minutach było 7:3, ale mecz mimo wszystko trwa godzinę, a "Ekipie z procentem na piersi" ewidentnie zabrakło argumentów. Bardziej wyrównany był hit, w którym Mewy podejmowały CTSK! Od początku mecz był w miarę wyrównany, ale lekką inicjatywę miał zespół z Komorowa. I udokumentował on przewagę trafiając dwa razy do bramki strzeżonej przez świetnie broniącego Michała Szymczaka. W ostatniej minucie pierwszej odsłony odpowiedział Stańczyk i było 2:1. Później mimo szans na wyrównanie, to Mewy powiększyły dystans, a potem leciał już cios za ciosem. Tak było do momentu gdy niedawny lider objął prowadzenie... 6:1. Później mimo wysokiego wyniku, zdobywcy Pucharu nie poddali się i doskoczyli na 4:6, ale na więcej drużyny stać nie było. A zatem Mewy znowu z kompletem punktów!

Do niecodziennej sytuacji doszło w meczu Drink Teamu z PoNalewce. Grający bez zmian faworyt z Brwinowa, przed przerwą stracił zawodnika, kiedy to z kontuzją z boiska zszedł Bogdan Kozłowski (zdrowia!). Grając jednego mniej... zespół nie dał sobie wydrzeć punktów i wygrał 8:2!

GADP, jak się okazało, dopiero zmierzy się z Lambadą, a z kolei Boars pewnie odprawili z kwitkiem WPR Division, pokonując rywali 22:2. W korespondencyjnym boju dłużni nie pozostali Zieloni, którzy ograli 16:1 Tequilę i piszą w tym sezonie naprawdę ładną historię drużyny. Bongosy w peletonie środka tabeli wysuwają się na prowadzenie, po zwycięstwie z Gumisiami. Ale jak tabela będzie wyglądać na koniec rundy? Przekonajmy się sami!