Playarena
Dodany: Komentarzy: 2

"Turbo Dogrywka" - hit czy kit piłki nożnej 6-osobowej?

Playarena Turbo czy - jak mawiają zawodnicy - "turbo dogrywka" to nasz innowacyjny produkt, który powstał z myślą uatrakcyjnienia rywalizacji podczas turniejów ogólnopolskich rozgrywek Playarena. ​Wielu zawodników, którzy mieli z nią styczność lub chociaż raz widzieli zmagania w tej formule, ma swoje zdanie na jej temat. Jedni są zdecydowanymi zwolennikami tej formy zmagań, a inni pukają się w głowę i mówią, że to piłkarskie morderstwo. Ale po kolei...
 

Pierwsze kontrowersje związane z "turbo dogrywką"

Wszystko zaczęło się w 2015 roku, a pomysłodawcą tej formuły rozstrzygającej mecz w przypadku remisu był selekcjoner naszej reprezentacji Klaudiusz Hirsch (pierwotne zasady naszej dogrywki znajdziecie tutaj). Jak wiadomo, każda rewolucja niesie za sobą ofiary i pierwszy ​dyskusyjny moment dotyczący "turbo dogrywki" miał miejsce w pierwszym turnieju eliminacyjnym Mistrzostw Polski 2015 w Ostrowcu Świętokrzyskim w meczu Cater Group - Silesia Zabrze. Jak się okazało, doszło w nim do sytuacji, której nie przewidziano w regulaminie. O jej przypomnienie poprosiliśmy Michał Gitzela, kapitana Cater-Group, czyli drużyny, która kilka razy miała do czynienia z dogrywką Playarena Turbo.

Michał Gitzel (kapitan Cater-Group Łódź):Zasady były wszystkim znane, więc ruszyliśmy. Wszystko było fajnie, utrzymywał się wynik remisowy, zawodnicy kolejno schodzili z boiska, aż tu nagle w sytuacji 2 na 2 nasz zawodnik sfaulował przeciwnika, za co dostał żółtą kartkę... Według regulaminu musiał on zejść z boiska na ileś tam minut. W naszej ekipie został więc tylko bramkarz, a los chciał, że rywale stracili piłkę i mieliśmy aut. Jak jednak wykonać stały fragment gry, kiedy zawodnik jest sam na placu? Do kogo podać? Sędzia przerwał więc grę, a wszyscy zaczęli drapać się po głowie, łącznie z organizatorami.

​Po dopracowaniu tego elementu w turnieju finałowym Mistrzostw Polski 2015 "wysypał się" niestety kolejny punkt regulaminu, oczywiście również z Caterem w tle.

Michał Gitzel (kapitan Cater-Group Łódź):Kolejne dwie turbodogrywki, w których brał udział Cater, miały miejsce w turnieju finałowym w Warszawie. Była wówczas ta sama sytuacja, ale problem inny. Na boisku pozostało po 2 zawodników i nastąpiło losowanie, którego celem było przyznanie piłki jednej z drużyn. Była to kuriozalna sytuacja, gdyż ekipa, która wygrywała losowanie, była praktycznie automatycznie zwyciezcą spotkania. Wychodząc 2 na 1 (po wycofaniu bramkarza), praktycznie bez szans był zespół bez piłki. Tym bardziej że bramka oznaczała nagłą śmierć. Znowu następowało wówczas drapanie się po głowie i znowu problematyczny był Cater.

Mimo przewagi w polu, nie zawsze ekipa wygrywająca losowanie i posiadająca piłkę w kulminacyjnym momencie gry była zwycięzcą meczu. Dowodem na to jest  "turbo dogrywka" z wspomnianego turnieju finałowego MP w 2015 roku, gdy Superstar Team Białystok oraz Thunders Płock walczyli ze sobą blisko 20 minut. Zobaczcie, jak to wygladało...


 

Zmiany w regulaminie, czyli dążenie do perfekcji

Czy "turbo dogrywka" zdała egzamin w swoim pierwszym roku istnienia? Opinie oraz ciekawostki z nią związane z tamtego okresu znajdziecie tutaj. ​Przez cały rok włodarze Playarena mieli jednak czas na to, żeby ją dopracować, a Michał postanowił być przezorny po sytuacjach z poprzedniego roku i dorzucił swoją cegiełkę do dopracowania regulaminu w czasie jednego z turniejów eliminacyjnych MP 2016 we Włocławku.

Michał Gitzel (kapitan Cater-Group Łódź):Przed turniejem dowiedzieliśmy się, że bramkarz nie może opuszczać pola karnego podczas dogrywki. No i fajnie, bo drużyny miały dzięki temu takie same szanse na zwycięstwo. Tym razem, domyślając się, że Cater weźmie udział w kolejnych dogrywkach, podszedłem do Wojtka (prezesa Playarena) i zapytałem, co w przypadku, gdy swojemu bramkarzowi kazałbym trzymać piłkę w polu karnym tak długo jak tylko się da, czekając aż przeciwnik podejdzie i zaatakuje mojego bramkarza, dzięki czemu stworzylibyśmy sobie przewagę? Wtedy Wojtek z uśmiechem powiedział "eh, znowu Cater" i zadał mi pytanie: "Michał, masz jakieś rozwiązanie tego problemu?" .

Jak rozwiązaliśmy problem, o którym wspomniał kapitan Catera? Wraz z sędziami wpadliśmy ostatecznie na pomysł wprowadzenia czegoś takiego jak gra pasywna. W jej wyniku bramkarz może trzymać piłkę tylko przez jakiś czas, a jeżeli robi to dłużej, sędziowie mają prawo przyznać piłkę drużynie przeciwnej. To sprawiło, że aby wygrać, zawodnicy muszą od tej pory podejmować ze sobą starcia jeden na jednego, co jest finalnie bardzo dobrym pomysłem i świetnie się to ogląda. W 2016 roku, mimo kilku kontrowersyjnych sytuacji, "turbo dogrywka" została udoskonalona o kolejne zapisy i w ostatnich dwóch latach nie budziła już żadnych niejasnych punktów regulaminowych (ich opis znajdziecie tutaj). Mimo wszystko dogrywka Playarena Turbo to dla niektórych wciąż śmieszny wymysł, dlatego oni woleliby pozostać przy tradycyjnym wykonywaniu rzutów karnych. Dla dużej grupy ludzi pomysł ten jest jednak innowacyjny i warty kontynouwania. Takiego zdania jest chociażby bramkarz drużyny Sancho Panza, Mateusz Sobczak, który wraz z kolegami wygrał w ten sposób jeden z meczów podczas turnieju eliminacyjnego MP w Katowicach w 2017 roku.

Mateusz Sobczak (bramkarz Sancho Panza Wrocław):Ta dogrywka jest naprawdę fajna, bo testuje umiejętności indywidualne pod kątem technicznym, motorycznym i psychologicznym. Po tylu rozegranych meczach w turnieju każdy z zawodników czuje przecież niesamowite zmęczenie w nogach, dlatego tylko ktoś z charakterem, kondycją oraz "chłodną głową" jest w stanie zwyciężyć w takim bezpośrednim starciu z przeciwnikiem i to jest w mojej ocenie sprawiedliwe rozstrzygnięcie.

Ronaldo kontra Messi? To byłoby coś!

Podsumowując, jak już dojdzie do kulminacyjnego momentu "turbo dogrywki", czyli gry 1 na 1 zawodników z pola, to emocje są niesamowite nie tylko dla kibiców, ale także dla graczy występujących wtedy na murawie. Jest to taka walka bokserska, po której jeden piłkarza będzie w euforii, nie zapomni tego starcia do końca życia i na rękach będą go nosić koledzy z drużyny, a drugi będzie pogrążony we łzach. Idealnie pokazał to tegoroczny finał Fortuna Pucharu Polski Playarena, w którym Dynamik Toruń grał z Dentimem Clinic. W ostatniej minucie dogrywki działo się bowiem bardzo dużo, a naprzeciwko siebie stanęli liderzy swoich zespołów, czyli Krzysztof Elsner i Jacek Jarnot.



Wyobrażacie sobie finał Ligi Mistrzów FC Barcelona - Real Madryt, o którego losach decydowałoby bezpośrednie starcie jeden na jednego Leo Messiego z Cristiano Ronaldo? To byłoby coś, nieprawda?! A jak Wam podoba się "turbo dogrywka"? Przyzwyczailiście się już do niej? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach!

 

powrót do listy

Komentarze

ROBERT OSYPOWICZ
+
1
/
-
1
ponad 6 lata temu

NIEZLE NA GLOWKI WAM PADA. W POLOWIE ODECHCIALO MI SIE CZYTANIA TYCH GLUPOT... SENSOWNE BY BYLO EW. ZMNIEJSZENIE LICZBY ZAWODNIKOW DO 5 I NORMALNA DOGRYWKA. W PRZYPADKU REMISU WYGRYWA DRUZYNA, KTORA PIERWSZA STRZELILA GOLA...

Karol Koc
+
1
/
-
0
ponad 6 lata temu

Szczerze powiedziawszy mi od samego początku nie podobała się możliwość dokonywania zmian w trakcie. Moim zdaniem o wiele lepiej by to wyglądało, gdyby tych zmian nie było - kluczowe byłoby wtedy wystawienie najlepszej na daną chwilę piątki. A już szczytem marzeń byłaby dogrywka w stylu jednego z trybów gry w FIFA STREET - strzelający bramkę schodzi z boiska i gra toczy się aż wszyscy zawodnicy z 1 drużyny (poza bramkarzem) zejdą.

Jeżeli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany. Zaloguj
Advertisement