Fortuna Puchar Polski
Dodany: Komentarzy: 0

"Piłkarsko wcale nie byliśmy gorsi", czyli Kolejorz powrócił do Ełku na tarczy z Fortuna Pucharu Polski

Od zakończenia drugiej edycji Fortuna Pucharu Polski minęły już trzy tygodnie, my jednak postanowiliśmy podsumować występ zdobywcy Pucharu Ełku 2017. Kolejorz trafił do grupy z bardzo silnym zespołami tj. Ogniwo Babinek Gryfino, Campeones Wąchock Starachowice, Octagon Meble Woźniak Ostrów Wielkopolski oraz A Seree Tee Krotoszyn. 
 

Zaspane początki i sporo pecha

Już w pierwszym spotkaniu ełczan czekało bardzo ciężkie zadanie. Kolejorz, po przespanym początku meczu, już w trzeciej minucie rywalizacji przegrywał 0:2 i wydawało się, że sytuacja będzie pogarszała się z minuty na minutę. Wtedy jednak zawodnicy OKS-u wzięli się do roboty i zaczęli odrabiać straty. Kontaktowego gola zdobył Kamil Stawiecki, a bramkę na remis dorzucił Mateusz Wielgat i straty zostały bardzo szybko odrobione. W euforię kolegów i całą ławkę rezerwowych tuż przed przerwą wprowadził Arek Bogdaniuk, który dał prowadzenie swojemu zespołowi. Druga połowa była bardzo wyrównana i oba teamy mogły spokojnie zdobyć po kilka trafień. Świetnie między słupkami ełczan spisywał się Piotr Długołęcki, który zaliczył kilka naprawdę klasowych interwencji. Niestety na dwie minuty przed końcem zawodnicy z Krotoszyna doprowadzili do wyrównania. Wtedy do ataku ruszył Kolejorz i wyczerpał się limit szczęścia. W ciągu ostatniej minuty ełczanie stworzyli sobie trzy doprawdy świetne sytuacje, po których jakimś cudem piłka nie zatrzepotała w siatce. Patrząc na to, iż A Seree Tee zostało brązowymi medalistami turnieju oraz w ubiegły weekend udało im się wyjść z grupy finałów Mistrzostw Polski wynik powinien cieszyć. Zawodnicy i obserwatorzy czuli jednak wielki niedosyt, ponieważ sensacyjna wygrana wisiała na włosku. Szanując jeden punkt, Kolejorz podszedł do drugiego spotkania, w którym przyszło mu rywalizować z bardzo silną, prezentującą co roku wysoki poziom, drużyną Ogniwa Babinek Gryfino. I tutaj podobnie jak w pierwszym starciu już po pięciu minutach rywalizacji OKS przegrywał i to aż 0:3. Jeszcze przed przerwą nadzieje na odrobienie wyniku dał Piotr Archacki, a szybkie trafienie zza pola karnego po starcie drugiej połowy dołożył Stawiecki. Rywale z Gryfina z każdą minutą denerwowali się coraz bardziej, jednak zawodnicy Kolejorza nie potrafili skierować piłki do siatki, grając nawet przez kilka chwil w przewadze liczebnej. Po dwóch spotkaniach grupowych na koncie Kolejorza był więc tylko jeden punkt zamiast czterech, co było spokojnie w zasięgu ełczan.

Arkadiusz Bogdaniuk (zawodnik OKS Kolejorz):Jeśli miałbym podjąć się oceny naszego wyjazdu, to nie był on ani najlepszy, ani najgorszy. Były sytuacje, w których fajnie graliśmy piłką i dominowaliśmy na boisku, ale były też i takie, w których popełnialiśmy proste i głupie błędy, co się mściło. Na pewno były szanse na coś więcej, ponieważ ekipa, którą wybraliśmy się na turniej, miała bardzo duży potencjał i pewnych momentach pokazaliśmy na boisku. Jeśli chodzi o organizację turnieju, to uważam, że wszystko było dopięte na ostatni guzik. Nie było żadnych wpadek i turniej przebiegał gładko, wydaje mi się po myśli organizatorów. Wyjazd uważam za jak najbardziej udany, chociaż pozostał lekki niedosyt ze względu na zajęte przez nas miejsce, o którym decydowały małe błędy na boisku, a piłkarsko wcale nie byliśmy gorsi.

Mecz o wszystko i o nic

Ostatnie dwa spotkania dla Kolejorza miały decydować o wszystkim. Albo uda się wygrać i awansować, albo można iść pod prysznic i ruszać w drogę powrotną. O tym miało w pierwszej kolejności decydować starcie ze świetnie spisującą się tego dnia drużyną Campeones Wąchock Starachowice. W mecz wszedł odmieniony Kolejorz. To był inny zespół niż ten, który tracił po dwie lub trzy bramki już na wstępie rywalizacji. Tym razem ełczanie grali bardzo mądrze piłką i stwarzali sobie sytuacje. Po sześciu minutach niestety OKS stracił gola, jednak w ciągu następnej minuty odpowiedział za sprawą trafienia Mateusza Wielgata. Niestety jeszcze przed przerwą spory błąd popełnili ełczanie i rywale zapakowali piłkę do pustej bramki. W drugiej połowie zawodnicy Kolejorza postawili wszystko na jedną kartę, ponieważ nawet remis mógł nie dać awansu w końcowym rozrachunku. Podjęte ryzyko nie opłaciło się jednak i po jednej z kontr Kolejorz stracił gola, który zabił marzenia o awansie, a jeszcze w samej końcówce przeciwnicy wbili gwóźdź do trumny na 4:1. Tak więc w ostatnim meczu przyszło zmierzyć się o przysłowiową "pietruszkę" z Octagon Meble Woźniak Ostrów Wielkopolski. Po niezłym początku ponownie ełczanie stracili szybkie dwie bramki i znów czekała ich walka o odrobienie strat, co się udało za sprawą trafień Wielgata i Bogdaniuka. Na dwie minuty przed końcem Kolejorz zmarnował dwie sytuacje sam na sam z bramkarzem, co zemściło się w samej końcówce i to Octagon ugrał komplet punktów, wygrywając 3:2.
 

Awans był w zasięgu

Stwierdzenie faktu, iż awans był w zasięgu przy jednym zdobytym w grupie punkcie jest dość ryzykowne. W sytuacji gdy obejrzymy przebieg spotkań Kolejorza na Fortuna Pucharze Polski możemy śmiało przyznać, że awans był w zasięgu nóg ełczan. Pierwsze dwa spotkania to przespane początki, po czym zawodnicy Kolejorza prezentowali się lepiej od przeciwników. Niestety zabrakło czasu lub szczęścia jak w pierwszym meczu. Mecz o wszystko był niestety najsłabszym występem ełczan i zasłużenie przegrali oni 1:4. Ciężko podsumować ostatnie starcie, które odbywało się już w formie meczu towarzyskiego o tzw. "pietruszkę". A Seree Tee ostatecznie zgarnęło brązowe medale, wygrywając mały finał 8:2, natomiast Campeones odpadł dopiero w ćwierćfinale, co jest sporym sukcesem, grając cały turniej bez możliwości zmian.

 

powrót do listy

Komentarze

Brak komentarzy
Jeżeli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany. Zaloguj
Advertisement